gordonviet napisał/a:
1. Ocenia się po efektach. Owszem, nie jest zbyt skromny i pewnie prędzej czy później przejdzie się na swojej "nieomylności". Nie ma nic złego w tym, że rodzice wmawiają dziecku, że jest lepsze od innych.
2. Żaden problem zdobyć kasę na ciekawy biznes:
- Anioł Biznesu - czyli gość, którzy już ma a za część udziałów (rzadziej tylko zysków) zapewni finansowanie inwestycji. Myślisz, że google czy ruscy od skype zaczynali od swojej kasy? Pomyśl jeszcze raz.
- Dotacje z UE - przy dobrym biznesplanie i dobrze napisanym wniosku o dotacja nie ma problemu z dostaniem promesy z banku (Alior i Nordea w ogóle chętnie taki papier wystawiają). Mając promesę, spokojnie można uzyskać dotację. Z Innowacyjnej Gospodarki (PO IG) z działania 4.cośtam idzie wyciągnąć do 4 mln.
Człowieku, w jakich ty realiach żyjesz? W tym czasie, kiedy on 'niby' doprowadził swoją firmę do rangi megabiznesu przeciętny Kowalski odebrałby dopiero swój n-ty kwitek z urzędu, w celu założenia działalności gospodarczej. Bez wątpliwości ktoś mu musiał 'pomóc'.
Jeśli nie ma nic złego w tym, że rodzice mówią dziecku o jego wyższości nad innymi ludźmi, to wyobraź sobie taki scenariusz - ten człowiek jest twoim szefem, a ty wykonujesz u niego niewolniczą pracę za 1000zł miesięcznie na umowę zlecenie, grozi tobie na każdym kroku zwolnieniem, a twoją ewentualną premię woli zainwestować w yorka swojej żony, bo na ciebie ma wyjebane. Daje ci do zrozumienia, że on jest od kiwania palcem a ty jesteś mróweczką od czarnej roboty. Cieszyłbyś się? Bo ja na pewno nie.
Dotacje - fajna rzecz. Łatwa kasa, nie powiem. Ale zaświadczenia bank NIE WYDAJE od tak, musisz z tym bankiem nawiązać współpracę, czyli... wziąć pożyczkę. Taki manewr dla skromnej firmy jest bardzo ryzykowny. A zadłużenie to gwóźdź do trumny mikrobiznesu.
Myślisz, że to coś daje, skoro musisz czekać miesiące w kolejce, aby w ogóle założyć firmę? Papierkowa biurokracja prędzej czy później zmiażdzy drobny biznes.