Sadyści na czerwono, wegpedały na czarno. Pojawiło się to raz na sadolu, jednak autor tematu bał się odpowiedzialności, więc wrzucam jeszcze raz.
Reszta, w komentarzach
Proszę bardzo: Mike Mahler, Kalosthenos, Dean Howell, Robbie Hazeley. Tyle, że oni są weganami.
Szybki kontrargument: znasz choćby jedną osobę aktywną fizycznie (np. sportowiec) który jest wegetarianinem? Pomijając kulturystów, strongmanów, miotaczy kulą bo im nawet kilka kurczaków jest za mało, ale nawet jebany bananowy skrytożerca Małysz wpierdala mięcho jak dziki! A poza tym - czym się rózni jedzenie jajek od jedzenia kury- tak czy siak zabijasz zwierze. A po wyrzuceniu z Twojego magicznego jadłospisu jajka nie masz już nic (bo w kogoś, kto będzie wpierdalał dziennie 3 kilo kaszy chyba nie wierzysz) czym mógłbyś nakarmić aktywną fizycznie osobę tak, żeby dała radę pracować 5 dni pod rząd 8 godzin dziennie fizycznie bez omdlenia czy nagłego spadku wagi.
Ok. O tym nie wiedziałem. Sam staram się nie wypowiadać na temat wegetarianizmu/weganizmu, bo nie mam wystarczającej wiedzy. Ale chuj z tym. Sam aspekt "godnego" traktowania zwierząt popieram. Nie akceptuje np. tzw. "walk byków", bo to jest po prostu niepotrzebne krzywdzenie zwierząt. Sam proces hodowli i zabijania też mi niezbyt pasuje. Zwierzęta na farmach przemysłowych szpikuje się sterydami, często mają tyle miejsca ile same zajmują. Są też ekstremalne wydarzenia typu kastracja prosiąt bez znieczulenia, uderzanie zbyt małymi osobnikami o ziemię, odcinanie rogów bez znieczulenia. Nie powiecie chyba, że takie coś jest ok? Mam pytanie. Jakie mleko jest lepsze? Swojskie ściągane osobiście z dobrze traktowanej i wyżywionej krowy, czy takie od krowy z fabryki, która wpierdziela sterydy i możliwe, że nigdy nie widzała na oczy światła dziennego? To samo dotyczy mięsa. Ogólnie chodzi mi o to, że i mlepsze rzeczy włożysz do zwierza tym lepsze "wyciągniesz".Mahlerowi wykazano oszustwa (przegrał parę spraw sądowych i zakazano publikacji jego książek w kilku stanach w USA) bo mimo cudownej wiedzy zawartej w jego "wegańskich" poradnikach nie potrafił udowodnić, że bez "chemicznych" wspomagaczy da się utrzymać jego sylwetkę jadąc na proponowanej przez niego diecie.
Pomijając tą całą ideologię wegetarianizmu. Wg mnie wegetarianizm to zbędne pierdolenie się. Czasochłonne znajdowanie drogich i mało znanych odpowiedników tego co jest tanie i powszechne. Jeżeli mój sposób żywienia zmuszałby mnie do bezcelowego marnowania pieniędzy i czasu to bym zrezygnował z niego.