Venominus napisał/a:
@michji
A czy dla wróżek musi być jakaś alternatywa, nie wystarczy, że ogród jest ładny? Według ciebie, gdy ogród jest cudowny, piękny to musi tam być jakiś czarodziej, który to stworzył, przychodzą źli ateiści i mówią, że ogród jest piękny, ale nie ma tam czarodzieja, a ty im mówisz, no spoko , ale jakaś aletrnatywa, jakiś inny czarodziej jest, bo jak nie to jesteście do dupy i wszystko tylko negujecie, te piękne filozofie, które trzeba zgłębiać, jak tak można? Też zaraz ogłoszę się bogiem, powiem, że dowodem jest książka napisana przeze mnie i według ciebie będziesz musiał moją naukę zgłębiać, żeby ją odrzucić , jak już zgłębisz to ci wymyślę nową bajeczkę, którą znowu będziesz musiał zgłębiać, bo tak trzeba, bo ty kochasz mądrość, bo ty taki inteligentny, nie to co ci straszni ateiści.
PS Jest mnóstwo filozofii bez boga, którymi kierować może się ateista.
Marazm. Dla mnie to marazm i ignorancja kiedy mówisz "oo, ogród, ładny, koniec".
Nie zagłębiasz się w tym dlaczego ten ogród jest piękny, co spowodowało że rośliny są w takiej kondycji a nie innej, czy takich ogrodów jest więcej, dlaczego ten ogród a nie inny, co się stanie kiedy zostaniesz tutaj na dłużej, kto wyhodował tak piękny ogród, a może dlaczego sam taki urósł itd. Pytania i odpowiedzi są ważne, a taki bezwład istnienia, życia aby przeżyć to dla mnie pustka i bezsens. Trzeba być ciekawym świata, życia i siebie.
Słyszałem kiedyś, że ateiści mają jakąś taką wolę do pozostawienia po sobie czegoś np. aby zostać dobrze zapamiętanym lub aby zebrać jak największą ilość doświadczenia i wspomnień z tego życia. Taka trochę furtka na wszelki wypadek i oszustwo
Ale to są piękne wartości, bo dzięki nim człowiek staje się lepszy. Jeśli wiara/religia ma jeszcze więcej takich aspektów, dlaczego by nie zagłębić się w niej?
Po za tym wiarę od razu odbierasz jako magię, czary mary i inne zabobony, a sam nie rozumiem jak w Biblii można odnaleźć analogie do jednorożców i czarodziei, to jest kolejny przejaw ignorancji i nie znania tematu.
A na koniec dodam, że nikogo nie zmuszam do niczego, ale jeśli ktoś mi kłamie, uważa że się zna na rzeczy "przeczytałem przecież Biblię! (co dziesiąty werset, ale przeczytałem)", a się nie zna i używa kłamliwych argumentów po to aby ośmieszyć drugą stronę to o co tu chodzi?
Gdzie tu szacunek dla drugiego rozmówcy? Gdy ja chcę z kimś porozmawiać to chcę jak najbardziej poznać jego punkt widzenia i to jak prawdopodobnie na ten temat myśli i co to spowodowało, że właśnie tak a nie inaczej i dzięki temu nawiązuję zrozumiały kontakt.
Takie obrzucanie się mięsem, wytykanie, niezrozumienie, prowokacje, udawanie czy to do czegoś doprowadzi ? Niestety, aby prowadzić rozmowy należy być na pewnym etapie kultury i mimo, że z użytkownikami z którymi tutaj pisałem, pisało mi się nawet przyjemnie, to nadal daleko reszcie do tego "wyższego" poziomu.