Pozwólcie że włączę się do dyskusji.
Słaby ze mnie pisarz, ale mam nadzieje, że zrozumiecie mniej lub więcej, to co mam Wam do przekazania.
Uwielbiam tego typu rozmowy i uważam, że My Polacy powinniśmy dużo dyskutować. Obecnie (moim zdaniem), pod względem debat i różnego rodzaju publicznych przemówień, znajdujemy się na poziomie człowieka "kompletnie nie myślącego i nie mającego własnego zdania", a bez tego (bardzo ważnego) czynnika, demokracja nigdy nie będzie demokracją.
Cóż z tego że mamy tak zwaną demokrację skoro większość Narodu pomimo ciągłych narzekań nie potrafi zmienić lub rozliczyć rządzących odpowiedzialnych za obecny stan rzeczy? Już nie mówię tu o strajkach czy manifestach, ale o powszechnych wyborach do których chodzi mniej niż 50 % obywateli - wstyd!
Nie możemy dać sobie wmówić "że jest jak jest", "cieszmy się z tego co mamy", "bo inni mają gorzej". Myśląc w ten sposób nigdy do niczego nie dojdziemy i nigdy niczego nie wywalczymy. Co gorsza... nasze dzieci będą miały gorzej, czy tego właśnie chcemy? Tego na pewno chcą Ci co znajdują się u władzy.
Spójrzcie na to jak się żyje przeciętnemu człowiekowi na zachodzie. Czy myślicie, że Wasi znajomi, którzy wyjechali kilka lat temu i opowiadają o tym jak się im teraz tam żyje, opowiadają same bajki? Otóż nie!
Tam się naprawdę żyje inaczej - lepiej! A przecież Ci ludzie niczym się od nas nie różnią!... oprócz jednej rzeczy - potrafią manifestować/strajkować/walczyć dla siebie i dla innych. Znakomitym przykładem są związki zawodowe we Francji, które należą do jednych z najsilniejszych w Europie. Tam ludzie potrafią walczyć o zakład pracy z którym nie mają nic wspólnego. Robią to z obawy przed tym, że spotka ich to samo. To jest bardzo prosty rachunek. Jeśli w zakładzie A obniżono pensje do minimalnej krajowej, a ludzie wciąż tam pracują i wciąż zgłaszają się nowi pracownicy, to kierownictwo zakładu B myśli sobie, "dlaczego tego nie zrobić i u nas?". W tej chwili do takiej sytuacji doszło u nas w Polsce. Większość społeczeństwa zarabia mocno poniżej średniej krajowej. Wielu z nas bawi podawana co jakiś czas przez GUS średnia krajowa w wysokości ~3600 brutto - liczona średnią arytmetyczną - no czy tak nie jest?
W takich krajach jak Francja, czy Wielka Brytania ludzie walczyli o swój dobrobyt i dziś gdy im to się próbuje odbierać, ostro manifestują. Do takiej manifestacji doszło niedawno w Wielkiej Brytanii. Manifestacja na 250 tys. osób, czy w ostatnich 10 latach widzieliście podobne tłumy na ulicach naszego kraju? Tu nie chodzi już nawet o to żeby faktycznie pokrzyżować obecnym władzom plan "ratunkowy" dla Wielkiej Brytanii, tu chodzi o to, aby pokazać że obywatele patrzą i będą patrzeć im na ręce. To jest swego rodzaju przestroga i ostrzeżenie jednocześnie... "uważajcie co czynicie, gdy miarka się przebierze zostaniecie za wszystko rozliczeni".
Spójrzcie zatem jak jest u nas. Górnicy, pielęgniarki, nauczyciele, policjanci - wszyscy walczą osobno.
Dodatkowo smucącym faktem jest to, że wielu młodych Polaków przed którymi wiele lat życia, ma to wszystko w du**.
Pisząc że na zachodzie żyję się lepiej nie twierdze, że wszyscy mają tam jak w bajce. Porównuje do siebie klasy średnie, bo takich ludzi jest najwięcej - średnio zamożnych. Ludzie należący do tej klasy są najważniejsi. Bez klasy średniej nie ma kraju, nie ma rządu, nie ma niczego.
Nie będę podawać konkretnych przykładów jaka jest różnica życia bo za dużo wymieniania. Tylko nie dajcie sobie wmówić tak jak próbują to robić politycy. Minister Pawlak powiedział niedawno mniej więcej coś takiego, "w Polsce benzyna jest najtańsza w Europie i nie rozpaczajmy". Słysząc coś takiego powinniśmy ostro skrytykować jego wypowiedź - a my nic...
Zdajmy sobie sprawę z tego, że skoro rząd stawia nam konkretne wymagania (podnoszenie podatku, cięcia socjalne itd.), tak my powinniśmy stawiać podobne wymagania rządowi (kary za błędne decyzje urzędników i polityków, więzienie za korupcje, brak aktywności politycznej przez polityka itd.).
Bez nas i bez naszych rąk Ci ludzie nie istnieją! To w naszych rękach jest siła i władza - zdajmy sobie z tego sprawę!
Może zamiast skupiać się na drobnych błędach polityków, powinniśmy zastanowić się nad samymi sobą?
Nie potrafimy walczyć o swoje i jednoczyć się w imię "lepszego jutra" - chociażby dla naszych dzieci. Nasza walka o wolność zatrzymała się na roku 89. Po tamtych wydarzeniach uwierzyliśmy w to, że mamy wszystko co kryje się pod słowem "wolność". Niestety krótko potem okazało się, że rzeczywistość nie będzie taka kolorowa - machloje, przekręty, korupcja, wyzysk, brak sprawiedliwości, podział na równych i równiejszych, ogromna dysproporcja zarobkowa i wiele wiele innych. Czy myślicie, że Ci wszyscy którzy walczyli za wolną Polskę, chcieli właśnie takiej Polski?
Dopóki nie zdamy sobie sprawy z tego, że walka z komunizmem była dopiero początkiem do "lepszego jutra", tak nigdy niczego nie poprawimy dla siebie jak i dla przyszłego pokolenia.
Możemy dyskutować jeszcze nad zmianą ustroju lub opcjami politycznymi - są pewnie tacy którzy za wszystko obwiniają demokrację albo daną partię. Ja jednak jestem zdania, że nawet gdyby ktoś wymyślił "mega super wypas" ustrój, czy ew. partię, to nigdy się nie sprawdzi jeśli będą nim zarządzać nieodpowiednie osoby - spójrzcie na PZPN. Wszystko w PZPN jest okej oprócz ludzi
P.S My mamy to czego poprzednie pokolenia nie miały, a mianowicie powszechny dostęp do internetu! Powinniśmy go dobrze wykorzystać.