Wysłany:
2014-02-11, 13:00
, ID:
2941044
Zgłoś
Adam Smith, ojciec liberalizmu w swym
głównym dziele „O bogactwie narodów”.
Adam Smith
utrzymywał jednak, że „w rzeczywistości wysokie zyski prowadzą w daleko
większym stopniu do zwyżki cen niż wysokie płace” i dodawał: ”Nasi kupcy i
fabrykanci narzekają bardzo na złe skutki wysokich płac, które podnoszą ceny
i zmniejszają tym samym sprzedaż ich dóbr w kraju i zagranicą. Nie wspominają
jednak nic o złych skutkach wysokich zysków. Milczą o zgubnych skutkach
własnych korzyści, a narzekają jedynie na korzyści jakie przypadają innym.
To właśnie poziom płac
byłby dla Smitha probierzem dokonań „polskich reform” czyli obecnego poziomu
bogactwa narodu: „Podobnie więc jak hojna zapłata za pracę jest koniecznym
skutkiem, tak jest zarazem naturalnym znamieniem wzrastającego bogactwa
narodowego. I na odwrót, skąpe utrzymanie pracującej biedoty jest naturalną
cechą zastoju, a gdy przymiera ona głodem – szybkiego cofania się”.
Społeczeństwo, którego przeważająca część członków jest głodna i
nieszczęśliwa, z pewnością nie może być kwitnące i szczęśliwe. Zresztą sama
sprawiedliwość tego wymaga, aby ci, którzy żywią, odziewają i zaopatrują w
mieszkania całą ludność kraju, sami mieli taki udział w wytworze swej pracy,
iżby mogli się znośnie odżywiać, ubierać i mieszkać.”
Następnie autor „Bogactwa narodów” przedstawia uzasadnienie i pierwszą chyba w historii definicję płacy minimalnej: „Jakkolwiek jednak pracodawcy w sporach ze swymi robotnikami muszą mieć na ogół przewagę, to przecież istnieje pewna stopa, poniżej której wydaje się niemożliwe obniżyć na jakiś dłuższy okres czasu zwykłą płacę nawet najniższej kategorii pracy.” Albowiem „człowiek musi zawsze żyć ze swej pracy; jego płaca robocza musi mu co najmniej wystarczać na utrzymanie. W większości wypadków musi być ona nawet nieco wyższa, w przeciwnym razie nie mógłby on stworzyć rodziny, a ród tych robotników wymarłby w pierwszym pokoleniu.”.
Dzisiejsze Biznes Center Club i inne stowarzyszenia biznesowe (Lewiatan,Centrum im. Adama Smitha)skupiają głównie ludzi,
którzy dorobili się, nie na produkcji ale na złodziejskiej prywatyzacji lub na handlu i nie mają nic wspólnwego ze swoim patronem Adamem Smithem.
Jako ludzie sukcesu,
bardzo wpływowi, potrafią łatwo kształtować opinie polityków i ustawodawców.
Wpływu tego nie pochwaliłby bynajmniej patron szkoły liberalnej: „Propozycja
jakiegoś nowego prawa czy przepisu (...) która pochodzi od tej klasy (kupców –
przyp. Autora), powinna się zawsze spotkać z największa ostrożnością i nie
powinna być nigdy przyjęta, zanim nie zostanie wszechstronnie i dokładnie
zbadana, nie tylko z największa skrupulatnością, lecz z najbardziej
podejrzliwą uwagą. Pochodzi ona bowiem od klasy, której interes nie jest
nigdy dokładnie taki
Adam Smith miał raczej duszę związkowca niż pracodawcy we współczesnym
wydaniu. Naszym ledwo żywym z przemęczenia pracownikom sektora prywatnego z
pewnością przypadnie do gustu taka oto rada dla pracodawców: „Gdyby
pracodawcy słuchali zawsze głosu rozsądku i sumienia, mieliby często powody,
by raczej hamować zapał do pracy wielu swych robotników, niż go pobudzać.
Sądzę, że w każdym zawodzie stwierdzić można, iż człowiek, który pracuje tak
umiarkowanie, iż może pracować w sposób ciągły, nie tylko zachowuje najdłużej
zdrowie, lecz wykonuje tez w ciągu roku największą ilość pracy”.
Antyzwiązkowej retoryce naszych liberałów i biznesmenów znów łatwo
przeciwstawić poglądy Smitha: „Pracodawcy, jako mniej liczni, o wiele łatwiej
mogą się zrzeszać. (...) Nie mamy żadnych ustaw parlamentu zwróconych
przeciwko zmowom, które mają obniżyć ceny pracy, wiele jest natomiast
przeciwko zmowom, które miałyby je podwyższyć.(...) Gdy majstrowie łączą się,
by obniżyć płace swych robotników, tworzą zazwyczaj tajny związek lub
zobowiązują się wzajemnie, że pod ustaloną karą nie będą płacili więcej niż
ustalona płacę. Gdyby zaś robotnicy mieli otworzyć tego samego rodzaju
przeciwna zmowę, aby nie przyjmować pewnych płac pod ustaloną karą, prawo
karałoby ich surowo; a gdyby prawo działało bezstronnie, musiałoby traktować
majstrów w ten sam sposób.”
Następnie autor „Bogactwa narodów” przedstawia uzasadnienie i pierwszą chyba
w historii definicję płacy minimalnej: „Jakkolwiek jednak pracodawcy w
sporach ze swymi robotnikami muszą mieć na ogół przewagę, to przecież
istnieje pewna stopa, poniżej której wydaje się niemożliwe obniżyć na jakiś
dłuższy okres czasu zwykłą płacę nawet najniższej kategorii pracy.”
Albowiem „człowiek musi zawsze żyć ze swej pracy; jego płaca robocza musi mu
co najmniej wystarczać na utrzymanie. W większości wypadków musi być ona
nawet nieco wyższa, w przeciwnym razie nie mógłby on stworzyć rodziny, a ród
tych robotników wymarłby w pierwszym pokoleniu.”.