@Wdr: Całą dyskusję na temat tego, co lepiej z czym ćwiczyć uważam za lekko pozbawioną sensu. Dlatego istnieje instytucja osobistego trenera, że dla każdego optymalny może być zupełnie różny trening.
Ja przykładowo nigdy nie ćwiczę trzech partii mięśni, bo nie czuję się na siłach po dwóch partiach. Bliżej mi do rzygania niż dalszego treningu. Niektórzy spokojnie dają radę.
Nigdy nie łączę klatki z tricepsem, bo bym go porządnie nie zrobił. Tak samo pleców z bicepsem. Nie robię treningu na brzuch, tylko ćwiczę brzuch na koniec każdego treningu.
Są u nas w siłowni goście, którzy luzem robią po trzy partie albo i tacy, którzy robią po jednej, spędzając nad nią dobre półtorej godziny. Są kolesie, którzy ostro cisną w górę z ciężarem i tacy, którzy od lat ćwiczą z takim samym. Jedni i drudzy mają efekty. Wśród jednych i drugich są też tacy, którzy efektów nie mają.
Ja na początku treningu sądziłem, że wejdę sobie w net, znajdę sobie trening i będę ćwiczył według niego. Niestety... gówno prawda. Aczkolwiek każdemu nowemu polecam takie rozwiązanie, bo da solidne podstawy do wypracowania sobie własnego treningu. A brutalna prawda jest moim zdaniem taka: musisz wiedzieć, co ćwiczysz i to, co ćwiczysz musi kurwa boleć. Jeśli masz ryj wyżej niż podłoga po skończonej serii, to robisz to źle. Jeśli jesteś w stanie się przebrać po treningu bez jęczenia, to robisz to źle. Jeśli następnego dnia i kolejnego dnia nie czujesz mięśni, które ćwiczyłeś, to robisz to źle. Po "jakimś czasie" (co najmniej kilku miesiącach, w zależności od tego, jak szybko się budujesz) warto sobie od czasu do czasu walnąć kilka zdjęć i przyjrzeć się, czy jakaś grupa nie zostaje w tyle i jeśli tak, to zmodyfikować trening. I tyle
.