Moim zdaniem, podkreślam MOIM zdaniem (nie każdy musi się z nim zgadzać i aprobować) gość niczego nas nie uczy i do niczego nie namawia. Koleś po prostu OTWIERA NAM OCZY na sprawę, która jest przemilczana w mediach i na forum publicznym jak i również politycznym.
Mam nadzieję, że jakieś media wezmą się konkretnie za ten temat, żeby liczby mogły się chociaż po części potwierdzić.
Dlaczego tak uważam? Ponieważ mnie osobiscie również irytuje fakt wpierdalania sie kościoła w sprawy polityki oraz bojących się księży polityków. Otwarcie wiadomo, że księża wpychają do głowy co niedziela swoje mądrości nie dotyczące spraw kościoła i religii. Nawet jeśli będzie to niewinnie brzmiące, pochlebne zdanie na temat jednego z polityków lub frakcji politycznej... mochery (w rozumieniu osoby nie mające własnego zdania i wiernie kopiujące czyjeś poglądy) zastosują się do sugestii.
Uderzona, że tak powiem, tutaj tematyka utrzymywania instytucji kościoła przez państwo jest dla mnie czystą głupotą. Zwolnienie z podatku, pełnoetatowe wypłaty dla księży uczących w szkołach i tym podobne.
Podatnicy (czyli WSZYSCY) nie powinni płacić za... i tak juz dochodowy
interes instytucji kościoła.
Wiara, jak gość w filmiku wspomniał, sprawa prywatna, nieprzymuszona itp (chociaż wiadomo, że nie zawsze tak jest). Dlatego też sprawą utrzymania kościoła powinni się martwić księża a nie podatnicy czy urzędnicy. To tak jak z przedsiębiorcami czy zwykłymi etatowcami. Codziennie musimy chodzić do pracy żeby mieć na rachunki, jedzenie itp.
Przedsiębiorca codziennie musi walczyć o klienta, żeby się utrzymać i zapłacić pracownikom.
Wydaje mi się (nie poparte żadnymi argumentami), że kościół już dawno właśnie zadbał o swoich podwładnych (księży) stosując pewne umowy, wprowadzając w życie codzienne pewne zwyczaje, dążące do ugruntowania pozycji finansowej kościoła.
Mam na myśli znane z historii wywieranie wpływów przez Watykan na różne państwa jak i u początku swojej historii w europie przymusowe przyjmowanie chrztu przez kraje (w tym Polskę) pod groźbą ataków zbrojnych jak i późniejsze krucjaty.
To wszystko ma swoje źródło w historii i ciągnie się do dnia dzisiejszego. Tak samo jak ktoś przede mną wspomniał o osłabionej gospodarce wywołanej rozszarpywaniem i wyniszczaniem naszego kraju przez wojny. Efekt widoczny gołym okiem dzisiaj.
Osobiście uważam, że ktoś powinien się konkretnie dobrać do tego tematu i go nagłośnić nawet jeśli te niebagatelne cyferki są prawdziwe choć w 1/4.
To, że żyjemy w chorym kraju i wszystko jest popierdolone to jedna sprawa. Kwestią jest czy przystajemy na taką sytuację (jak kilka osób wypowiadających się przede mną), czy zamierzamy choć po troszku, każdego dnia/miesiaca/roku coś zmieniać?
Oczywistym jest, że całego kraju, przyzwyczajeń i wszystkich kombinacji oraz niejasności nie da się rozwiazać za sprawą jednej cudownej rewolucji, która zmieni Polskę na ozłocony kraj.
Metoda małych kroczków Panie i Panowie. Zarówno w życiu prywatnym jak i tym globalnym.
Pozdrawiam i podziwiam osoby które przemierzyły cały tekst