Większość z Was tego nie rozumie, bo jak do tej pory jedyna kobieta z którą dzielicie swoje życie, to wasza matka, ale za kilka lat spojrzycie na to w inny sposób.
A ona zamiast pierścionka ma przed oczami wizje wielkich wyżerek i leniuchowania
Typowe pierdolety mędrca, maxymalnie dojrzałego, prawdziwego samca co to wie jak to jest dzielić życie z kobietą
Zawsze jak ktoś znajomy wpadnie w taki ton i zacznie gadać o tym, że jeszcze kiedyś inaczej na to będę patrzył to odpowiadam; "tak, bo za parę lat zgłupieję i dam się kierować przez wyjątkowo durne reakcje chemiczne i przez to na rzecz "bycia z kimś" zrezygnuję z: chlania kiedy mam ochotę, ruchania się z koleżankami/kolegami po kątach, rozrzucania w mieszkaniu pojemników po alkoholu, braku smyczy emocjonalnej, całonocnych maratonów w zajebistych grach na PC/konsoli, robieniu w mieszkaniu artystycznego nieładu , braku potencjalnego pierdolenia o posiadaniu dzieci etc".
Po prostu się przyznaj, że nie jesteś szczęśliwy w związku, a jesteś ze "swoja kobietą" tylko dlatego żeby koledzy nie mówili "pedał", ewentualnie panna jest kasiasta albo wrobiła cię w dziecko i jesteś w fazie zmuszania się do odkrywania miłości