Wysłany:
2013-05-03, 21:39
, ID:
2092531
39
Zgłoś
Jeżdzę rowerem od 6 roku życia, od 18stego robię gdzieś z 200-300 km miesięcznie, NIGDY nie miałem sytuacji, że choćby minimalnie było zagrożenie upadkiem i uszkodzeniem głowy, nigdy też nie słyszałem żeby ktos z moich znajomych uszkodził sobie głowę w ten sposób albo żeby ktoś uratował się od kalectwa bo nosił kask. Jak ktoś jest debilem i wywraca się na prostej drodze to może i potrzebny mu kask i dobra polisa, ale jak ktoś się urodził lewusem to niestety, musi nosić kask, ochraniacz na zęby, kombinezon nurka, gumkę na wacku i odtwarzacz z nagranym "Wdech, wydech. Wdech, wydech..." żeby sobie przypadkiem sam nie zrobił krzywdy...