Wysłany:
2012-08-11, 10:53
, ID:
1327500
Zgłoś
-Po pierwsze: Kościół to MY, a nie tylko instytucja sama w sobie.
-Po dugie: Kościołowi nie zależy tylko na pieniądzach. Znam wielu ludzi katolików i księży katolickich którzy mają dobre serce i poświęcają swój czas dla innych, wspomagają finansowo(co nie znaczy że wszyscy tacy są, bo jak wiadomo, nie każdy chceścijanin, katolik, czy w ogóle człowiek będący w jakieś religii realnie się angażuje w życie Kościoła i wierzy...)
-Ten pan z filmu powiedział: "Kościół nie potrafi przemówić do wykształconego człowieka". Nie?! A co z księżmi profesorami? Sami biskupi są bardzo wykształceni. Znam wielu mądrych i wykształconych ludzi którzy są chceścijanami i działają w Kościele, angażują się, mają dobre serca. Wielu znanych ludzi z mediów:piosenkarze, aktorzy deklarują się jako ludzie wierzący. Wystarczy poczytać choćby "Gościa Niedzielnego" a można się przekonać ilu znanych wykształconych ludzi jest ludźmi wierzącymi.
- I teraz coć z własnego doświadczenia: Jestem chrześcijanką, katoliczką. Działam w Kościele, staram się żyć ewangelią, choć potykam się często.... Zadaję pytania cały czas, czytam różne książki, będę się kształcić na studiach. W Bogu zakochałam się nie w rodzinie, ale poznałam Go dzięki OAZIE (taka wspólnota, można poczytać o niej na stronie interntowej). Sama kiedyś nie wierzyłam. Teraz jest inaczej. Kiedyś usłysząłam bardzo LOGICZNE zdanie: Lepiej żyć dobrze i poznawać Boga za życia. Bo jeśli po naszej śmierci się okaże że Bóg istnieje, to co się stanie z naszą duszą? Żyjąc według wiary którą pokazał Jezus nic nie stracimy a możemy zyskać wiele-życie wieczne.