Wysłany:
2017-04-30, 9:25
, ID:
4917292
15
Zgłoś
Nic się nie skończyło, bo Kliczko dostał po ryju już od Fury'ego.
W tym pojedynku był szybki, fajnie pracował na nogach, ale AJ w końcu go trafił. Co prawda Kliczko wstał i w następnej rundzie posłał AJ na dechy. W kolejnych dwóch rundach murzyn dosłownie łaził. Nie miał sił i tylko czekał aby przetrwać i złapać trochę tlenu.
Potem pojedynek się wyrównał, ale to Kliczko punktował, AJ czekał na jakąś jedną bombę. No i się doczekał - ten podbródkowy po którym Kliczko padł, mógłby urwać głowę niejednemu chojrakowi z pod dyskoteki.
Walka jak na wagę ciężką była całkiem szybka i czysta. Klinczów nie było wiele, były knockdowny, były silne ciosy, było widowisko - trzeba im przyznać, że udało się wszystko.
Teraz kontraktowy rewanż, w którym AJ wykorzysta zdobyte doświadczenie i wypunktuje Kliczkę, a potem czeka nas jego dominacja, bo póki co to nie zagrozi mi nikt.