Wysłany:
2013-10-31, 11:39
, ID:
2628110
1
Zgłoś
Większość ludzi była przeciwko powstaniu, wiedząc co się stać może, jakbyśmy przegrali. Wielka część była przeciw, włącznie z środowiskami narodowymi, które zawsze kierowały się zimnym rozumem i realistycznym podejściem do rzeczywistości. Ale ludności Warszawy trudno się dziwić, że do walki ruszyła. To jest właśnie polska krew, polski uch, polska legenda. Legenda zrywu i walki, choćby i na śmierć. Każdy wie, że powstanie warszawskie było klęską, że straciliśmy tą cudowną Warszawę na dziesięciolecia, że wiele jeszcze pracy przed nami, żeby tę dawną, polską, narodową Warszawę odbudować. Ale czy możemy tych ludzi krytykować? Myślisz, że ktoś kazał tym dzieciom walczyć? Znane są słowa ludzi, którzy mówili, że nawet gdyby powstanie nie wybuchło, oni i tak by się na Niemca rzucili, jakby się wycofywał. A wtedy byłaby jeszcze straszliwsza rzeź.
To był odruch, dwa najpotężniejsze uczucia, które mogą obudzić się w człowieku - miłość do wolnej Ojczyzny oraz nienawiść, do zniewalającego ją wroga. Stało się, przegraliśmy, po raz kolejny przy układzie między Niemcami a Rosjanami. Przegraliśmy, straciliśmy dziesiątki tysięcy najwierniejszych synów i córek Polski. Tym bardziej winniśmy ich czcić, pamiętać o nich, starać się być tak wiernymi i oddanymi jak oni. I tak jak oni - walczyć w końcu o Polskę, w końcu wolną, która byłaby prawdziwym domem naszego narodu. Ten mały powstaniec nie jest symbolem klęski. Jest symbolem miłości.
I mimo tego, że powstanie upadło to jest do dzisiaj (i mam nadzieję będzie długo jeszcze) symbolem nieugiętości Narodu Polskiego, który wolał umierać w płonącym mieście rzucając workami z cementem w czołgi, niż schylać głowę przed wkraczającymi komuchami jak inni.
JESZCZE POLSKA NIE ZGINĘŁA, KIEDY MY ŻYJEMY!