maksymilian45 napisał/a:
Chwila adrenaliny, reszta życia w pierdlu.
Trzeba się kontrolować bo jak emocje opadną to dotrze smutna rzeczywistość co się odjebało.
Niestety nie mogę się z Tobą zgodzić do końca. Tzn, z ogólnym wywodem tak - bo zawsze lepiej unikać problemów. Raz, że można komuś wyrządzić nieplanowaną krzywdę, dwa - nasz oponent może mieć gadżety za pazuchą i skończymy jak sztywny sebix w Ełku pod kebabem
Tak z grubsza.
Niemniej odnosząc się do tej sytuacji dziewczyna postąpiła z maksymalnym BHP
Kulturalnie odcięła światło przeciwniczce, nie robiąc jej stałych szkód. Dziewczyna dojdzie do siebie za 10-30 sekund a po 5 minutach będzie się już tylko delikatnie kręciło w głowie i główka potem będzie trochę bolała. Ewentualnie może się porzygać. No.. ta balacha na usztywnionych stawach rozwaliłaby łokieć, ale samo duszenie w żaden sposób niebezpieczne nie jest.
I o ile zgodnie z tym co pisałem powyżej - wszelkich bójek staram się unikać jak tylko mogę, w trosce o moją śliczną buzię, o tyle jeśli nie mam już wyjścia (a na palcach jednej ręki mogę to policzyć..) zawsze staram się kończyć w taki sposób. Pijanemu, albo naćpanemu nie obije się mordki na tyle mocno, żeby mu się odechciało pajacowania. Mało tego, często i złamana ręka nie wystarczy. A na dobrą anakondę zza pleców mocnych nie ma
A.. i jeszcze rada dla tej starszej części Sadola, co już gimbazę skończyła: jak tarmosicie się z panienką w łóżku spróbujcie delikatnie odciąć jej tlen...jakiś jedwabny szalik, pasek, czy delikatnie dłonią. Będzie was za to po dupie z wdzięczności całować