grudzin7 napisał/a:
Zawsze mnie bawiły te "supersamochody", które na papierze wyglądają ekstra - super wysoka moc, niska waga, głośne brzmienie, luksusowe wykończenie wnętrza... a potem przy pierwszym lepszym wciśnięciu gazu tracą przyczepność i lecą w bok
Najzabawniejsze jest to, że grupą docelową według producenta są bardzo doświadczeni kierowcy, którzy będą potrafili wycisnąć z tego cacka siódme poty na torze i bić rekordy w wyścigach, podczas gdy w praktyce kupują je przede wszystkim pryszczate półmózgi mające bogatego tatusia, albo pajace publiczni pokroju Wojewódzkiego, którzy chcą tylko zwrócić na siebie uwagę tych wszystkich pudelków i innych gówno-mediów...
Te auta głównie służą do pokazania swojego stanu majątkowego (podobnie jak ubrania od topowych projektantów, które niczym się nie różnią jakościowo od większości bawełnianych ubrań z sieciówek) i wolnego jeżdżenia w centrach nadmorskich miejscowości. Ot taka zabawka do podjechania kilometra z 5 gwiazdkowego hotelu do portu i luksusowego jachtu (patrz Lazurowe Wybrzeże) Po drodze wszyscy takie auto obfotografują, a nastoletnie cipy mają mokro w majtkach. One nie są ani jakieś szczególnie wygodne, ani praktyczne. Leży się na płasko, prześwit taki że w Polsce połowa ulic będzie dla takiego barierą nie do pokonania. Mało kto od ręki ci taki samochód naprawi jak coś się zepsuje, a o spalaniu nie wspomnę. Bagażnik też dość symboliczny.
Co do prędkości to nie ma zbyt wielu miejsc w których faktycznie można by było wykorzystać osiągi takich sportowych aut. W tej chwili już nawet liczba niemieckich autostrad bez ograniczeń prędkości topnieje.