Zawsze mnie bawiły te "supersamochody", które na papierze wyglądają ekstra - super wysoka moc, niska waga, głośne brzmienie, luksusowe wykończenie wnętrza... a potem przy pierwszym lepszym wciśnięciu gazu tracą przyczepność i lecą w bok
Najzabawniejsze jest to, że grupą docelową według producenta są bardzo doświadczeni kierowcy, którzy będą potrafili wycisnąć z tego cacka siódme poty na torze i bić rekordy w wyścigach, podczas gdy w praktyce kupują je przede wszystkim pryszczate półmózgi mające bogatego tatusia, albo pajace publiczni pokroju Wojewódzkiego, którzy chcą tylko zwrócić na siebie uwagę tych wszystkich pudelków i innych gówno-mediów...
Te auta mają dwa cele:
- zwracac uwagę
- zapierdalać
Nie trzeba ich łączyć. Także jak masz siano to kupujesz bo cię po prostu stać i chcesz to pokazać. A jak jeszcze umiesz tym zapierdalać to auto wykorzystane w 100%
A co do kierowcy z filmu- nie spodziewał się utraty przyczepności i za późno wszystko zrobił. Wystarczyło w odpowiednim momencie odpuścić gaz, nic więcej.
on właśnie odpuścił gaz i to go zgubiło. Był podobny wypadek w Anglii i pewien kierowca wyścigowy o ile mnie pamięć nie myli ładnie to wtedy wytłumaczył jakie umiejętności zawiodły, miedzy innymi odpuszczenie gazu i brak odpowiedniej kontry.
Zawsze mnie bawiły te "supersamochody", które na papierze wyglądają ekstra - super wysoka moc, niska waga, głośne brzmienie, luksusowe wykończenie wnętrza... a potem przy pierwszym lepszym wciśnięciu gazu tracą przyczepność i lecą w bok
Najzabawniejsze jest to, że grupą docelową według producenta są bardzo doświadczeni kierowcy, którzy będą potrafili wycisnąć z tego cacka siódme poty na torze i bić rekordy w wyścigach, podczas gdy w praktyce kupują je przede wszystkim pryszczate półmózgi mające bogatego tatusia, albo pajace publiczni pokroju Wojewódzkiego, którzy chcą tylko zwrócić na siebie uwagę tych wszystkich pudelków i innych gówno-mediów...
Miałem napisać jakiś mądry komentarz
Cóż, widać, że dał w palnik, na dużym skręcie kół potem nagle skręcił koła w drugą stronę dalej trzymając gaz [koła obracają się w miejscu]. Gdyby odpuścił trochę mocy, dałby radę to wyprowadzić, ale pewnie do momentu zanim go obróciło myślał, że już jest po wszystkim. Tylko 3-4 razy jechałem autem o takiej mocy i to nie jakoś na torze, ale ot tak po mieście. Ogólnie nie widziałem w tym większego sensu, czasem jest więcej miejsca, ale te auto wyrywa z kopa, a za chwilę światła, skręty, ronda, wszędzie przejścia dla pieszych, często bez świateł.
P.S sam jeżdżę autem które ma ciut ponad 250 koni i napęd na 4 koła, naprawdę ma kurewskiego kopa i jeśli ktoś nie ściga się po torze, to coś takiego daje już MNÓSTWO radości z jazdy, a jednocześnie jest łatwe w prowadzeniu i panowaniu. Oczywiście to jest dla ludzi z wyobraźnią, a nie debili by szpanować, kretynów, którzy nie potrafią jeździć, nie mają wyczucia, nie umieją ocenić odległości jest niestety mnóstwo. W tym roku na razie mam bez szkody, ale w tamtym pewna urocza idiotka wyjebała mi w bok auta ot tak zmieniając pas bez patrzenia. Chuj jasny strzela, bo co z tego, że nie moja wina, jak trzeba potem auto zawieźć, czekać na naprawy, dzwonić do ubezpieczyciela, auto już ma nasrane w historii etc.