Idę kiedyś do sklepu (bez telefonu, po cholerę mi tel w sklepie) i koło ronda żul leży winiacz obok ale coś jakiś on siny.
Zatrzymuje typa i mu mówię żeby na karetke dzwonił a on na to "nie mam nic na koncie".
Myślę sobie, no debil. Przetłumaczyłem, że te numery są darmowe i no zadzwonił w końcu.
tak mi się przypomniało, pozdrawiam