Zawsze widząc takie sceny zastanawiam się, czy ofiary pożaru mieszkają w labiryncie 500m2 i nie są w stanie szybko odnaleźć drogi ucieczki. Domyślam się, że po przegapieniu początkowej fazy pożaru warunki są już mocno zniechęcające, ale działając szybko i rozsądnie można ograniczyć poparzenia do minimum. Wystarczy się czymś owinąć i wybiec nawet przez płonące już pomieszczenia. Chyba, że zamki w drzwiach od temperatury zaczęłyby już topnieć i uniemożliwiłyby ich otwarcie. Tak, wiem... Wnikliwa analiza, a ja strażakiem nie jestem. W każdym razie przeglądam sadistica po części po to, żeby nacieszyć oko ludzkim cierpieniem, a po części po to, by uczyć się na czyichś błędach