Nie wiem jak teraz ale kiedyś jak jeździłem do szkoły metrem warszawskim to był ogromny problem żebrzących rumunów w wagonach pomimo zakazu żebrania.
Jednego dnia ta sama co zawsze była suka z córką na wózku sparaliżowaną i rumuńska panda "PAN DA, PAN DA!"
Wyciągnąłem długopis z plecaka i wbiłem jej w nogę jak zaczepiały kolegę o pieniądze dla córki.
ALLELUJA! CHWALMY PANA! CUD NASTAŁ!!!!!
Takiego uzdrowienia to nigdy nie widziałem. Wstała szybciej niż zdążyła ryja wydrzeć.
Nie wiem jak teraz ale kiedyś jak jeździłem do szkoły metrem warszawskim to był ogromny problem żebrzących rumunów w wagonach pomimo zakazu żebrania.
Jednego dnia ta sama co zawsze była suka z córką na wózku sparaliżowaną i rumuńska panda "PAN DA, PAN DA!"
Wyciągnąłem długopis z plecaka i wbiłem jej w nogę jak zaczepiały kolegę o pieniądze dla córki.
ALLELUJA! CHWALMY PANA! CUD NASTAŁ!!!!!
Takiego uzdrowienia to nigdy nie widziałem. Wstała szybciej niż zdążyła ryja wydrzeć.