Stulejarze z ukończoną zawodówką i inni dumni posiadacze nowej 18-letniej Astry nie mają pojęcia, że faktycznie niektóre usterki są widoczne dopiero podczas jazdy. Dlatego jedzie się z komputerem na bezpieczną drogę z separacją kierunków czyli tzw. dwujezdniową i bez skrzyżowań, żeby można było sobie w spokoju wszystko posprawdzać. Możesz wtedy przyspieszać ile chcesz, możesz (zachowując BHP wobec innych kierujących) przyhamować gwałtowniej, itd. Czasem jakaś pierdoła potrafi doprowadzić właściciela do szewskiej pasji, a widać ją np. tylko podczas jazdy na IV biegu i w zakresie 80-110 km/h. Sprawdzisz to w mieście? Wspomniane wymuszenie wypalania DPFu to też jeden z takich praktycznych przykładów. Można jechać w dwie osoby, ale nie zawsze jest ktoś wolny pod ręką, tudzież np. jedziesz z właścicielem siedzącym na miejscu pasażera, żeby pokazał ci o co mu chodzi. Ludziom najczęściej tyko wydaje się, że znają swój samochód, a tak naprawdę wykorzystują całe 30-40% jego możliwości (nie mówię tutaj o przyspieszaniu i wysokich prędkościach, a np. o braku umiejętności dolania płynu do spryskiwaczy - domena kobiet). Im nowszy samochód, tym więcej takich głupot.
Reasumując - jak się chuja znacie, a w warsztacie mylicie klucz oczkowy z nasadowym, to po prostu zamknijcie ryje.
Pewnie mechanik wypalał DPF . W grupie VW czasem nie ma innej opcji niż wypalanie dynamiczne w ruchu. Wtedy konieczna jest jazda z prędkością około 90-110 km/h , z podłączonym komputerem diagnostycznym i włączoną fazą wypalania My to robimy we dwoje, jeden kieruje a drugie obsługuje laptopa