Chrystus rozmnożył chleb i wino. Skala tego cudu zamykała się w kilku tysiącach bochenków i kilkuset litrach wina. Polski rząd cudownie mnoży urzędników i ich zarobki, które podobno wstrzymał..
W ubiegłym roku płace w administracji wzrosły o 800 złotych - mimo, że formalnie piąty rok z rzędu są zamrożone.
Powodem są nagrody, które w samych ministerstwach są czterokrotnie wyższe niż wymagany limit. Padł też kolejny rekord w wydawaniu budżetowych pieniędzy na bonusy. W 2012 roku wydano na nie o 14 milionów złotych więcej niż rok wcześniej. Łącznie to już suma blisko 600 milionów.
W Polsce mamy ok. 400 tys. urzędników samorządowych i 120 tysięcy etatów w administracji rządowej. Urzędników mamy ponad pięć razy więcej niż wojska. A ich liczba wciąż rośnie. Im większe nakłady na informatyzację i cyfryzację tym więcej urzędników. Ilość urzędników na początku transformacji ustrojowej w roku 1990 była na poziomie poniżej 200 tysięcy.
Jak to działa?
Weźmy pod lupę moloch zwany ZUS-em. Dotychczasowe nakłady na informatyzację to około 3 miliardy złotych. Dla porównania całkowite koszty wysłania sondy Pathfinder na Marsa oddalonego o 670 mln km - to 7.5 miliarda złotych. Wydatki związane z obsługą informatyczną tego przedsięwzięcia wyniosły ok. 1 mld zł - to największe, najbardziej skomplikowane i najcenniejsze zlecenie informatyczne na świecie.
Zatrudnienie w ZUS - 48 tys. urzędników, średnia płaca w centrali to 5 075 zł, w terenie 3 519, rocznie pensje i premie to 2 miliardy zł.
Centrala Zakładu Ubezpieczeń Społecznych stanęła w jednej z bardziej prestiżowych dzielnic stolicy, na warszawskim Żoliborzu i kosztowała... 189 mln zł.
Liczba emerytów i rencistów to około 7 mln 360 tys. osób. Jeden urzędnik wyposażony w sprzęt komputerowy i nowoczesne oprogramowanie obsługuje średnio 153 emerytów i rencistów miesięcznie, siedmiu dziennie. Z ołówkiem kopiowym, liczydłem i gumką też dałby radę.
To nic jednak w porównaniu z zarządem OFE. W zarządach towarzystw emerytalnych zasiada ok. 40 osób, które zarobiły 24,5 mln zł. Przeciętnie dostali też po 6 tys. zł podwyżki.
Tak wynika ze sprawozdań przesyłanych do Komisji Nadzoru Finansowego. To zbiorcze informacje z tych dokumentów. Według zbiorczych informacji KNF członek zarządu OFE zarobił w 2012 r. średnio 636 tys. zł. Oficjalnie nie można tych danych potwierdzić, bo wynagrodzenia szefów OFE nie są jawne. Na tę sumę składają się nie tylko pensje, ale też premie roczne i inne świadczenia - średnio 53 tys. zł miesięcznie. W 2011 r. było to 47 tys. zł, czyli wzrost wyniósł 13 proc. Efekty działalności OFE delikatnie mówiąc są dość mizerne.
Najbardziej hojne jest Ministerstwo Rolnictwa ze średnią 7 409 zł miesięcznie
Najbardziej oszczędne Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego - ok. 4 000 zł
Podwyższenie stawki VAT dało dodatkowe wpływy do budżetu w kwocie 5 miliardów złotych. I wszystko jasne:
Podwyżka 800 zł x 12 miesięcy x 520 000 urzędników = 4 992 000 000 zł.
Z utęsknieniem czekamy na kolejne tak potrzebne państwu podwyżki VAT-u. Jak widać "klasa" polityczna i urzędnicza potrafi zadbać o swoje interesy. W sytuacji rosnącego bezrobocia takie działania to arogancja i bezczelność. Nic dziwnego, że znaczna część społeczeństwa radykalizuje swoje postawy.
Orwellowskie świnie są zadowolone i uśmiechnięte, merdają ogonkami. Reszta hołoty spoza koryta niech pomarzy sobie o średniej krajowej 3 870 zł i pokornie płaci coraz wyższy haracz.
eioba.pl/a/48ls/kolejny-cud-nad-wisla
Osobiście mam już dość tego syfu.