Wysłany:
2013-08-28, 19:17
, ID:
2460148
2
Zgłoś
Temat na czasie, a więc podzielę się z Wami pewnymi informacjami.
W Stanach Zjednoczonych w latach 30 ubiegłego wieku powstał zakład przetwórstwa mięsnego o nazwie Smithfield. początkowo była to mała masarnia, jednak z biegiem lat rozrosła się do kolosalnych rozmiarów i w latach 90tych zmieniła nazwę na Smithfield Foods, stając się jednym z największych na świecie producentów wieprzowiny. Wielki sukces, więc wszystko byłoby w porządku, gdyby nie strategia rozwoju przyjęta przez producenta. Otóż w latach 80tych wraz ze wzrostem inwestycji w Stanach powstało sporo farm, na których hodowano zwierzęta. Myśl techniczna upraw i hodowli dopiero się rozwijała, tak więc każdy orał jak mógł. Smithfield dążąc do przejęcia większościowych udziałów w produkcji mięsa wieprzowego postanowił przejąć większość farm. a robił to tak: informował farmerów o nowościach technologicznych, które pozwolą im zwiększyć efektywność hodowli, farmerzy nie mieli na nie środków więc smithfield oferował pożyczki na sprzęt, pod zastaw gospodarstw. niewypłacalni farmerzy tracili więc ziemie, a smithfield bogacił się nie tylko w grunty, ale także w kolejne wpływy w branży, doprowadzając w ten sposób praktycznie do monopolu. Jeśli nie rusza was ta historia, bo przecież to tylko moralna kwestia strategii obranej przez korporacje to dodam jeszcze, że po przejmowaniu farm zwierzęta w tak wielkim tworze były torturowane, katowane w niesamowicie okrutny sposób, a przypadki typu przetwórstwo zgniłego mięsa i padliny itp były na porządku dziennym. Nie mówiąc już o jakości mięsa w USA.
Niestety zaraz ta dotarła do Polski pod nazwą Animex pod koniec lat 90tych. Animex jest właścicielem Morlinów.
Ale przecież sprawa dotyczyła spółki Sokołów. Sokołów został wykupiony przez Danish Crown - szwedzkiej spółki, pozornego rywala Smithfielda. Pozornego, bo za drzwiami masarni Smithfielda i Danish Crown dzieje się to samo, jedyna różnica to inne opakowanie.
Pomyślcie o tym zanim kupicie mięso od giganta, czy nie lepiej wspierać lokalnych wytwórców, których produkty może są i droższe, ale za to wiecie co jecie, nie mówiąc już o tym, że dla małych producentów jest bardzo trudno utrzymać się na rynku mając takich przeciwników po drugiej stronie ringu.