Mhm, błysk od razu go poraził, czyli wcześniej musiał lać na podłogę a dopiero jak strumień był w miarę ciągły, to go przesunął, no i oczywiście momentalnie przerwał sikanie po porażeniu, zdążył schować fujarę i nic nie uronił. I wcale go nie zgięło, co jest odruchem chroniącym klejnoty, tylko teatralnie upadł na podłogę, gdzie stał inny osobnik, który wcale nie podszedł do drzwi łazienki, żeby oglądać akcję, tylko podziwiał ją ze środka pokoju. Mnie przekonali.