W.S.N.R. napisał/a:
Nazywam tak, jak trzeba. Sam jestem ciężkim dyslektykiem i przez około 15 lat walczyłem z tym dziadostwem po kilka godzin dziennie. Nie robię błędów, udało mi się nawet opanować interpunkcję. No i mam kilka sztucznie przyswojonych charakterów pisma do wyboru Ale wiesz... żeby to osiągnąć, trzeba mieć ponadprzeciętny łeb, a większość dyslektyków nim nie dysponuje, więc nie wyśmiewaj, tylko wysil się i zdobądź na obiektywizm.
Każdy kto ma zdiagnozowana dysleksje, mam ponadprzeciętny iloraz inteligencji.
Jeśli maja niższy niż średni to są po prostu debilami ( mimo ze według badan jest to wrodzona wada genetyczna, mająca wpływ na rozwój mózgu ), nie umiejącymi pojąc pisowni języka ojczystego i nie dostają papierka.
Nie ma czegoś takiego jak ciężki dyslektyk, albo ma problemy w postrzeganiu wzrokowym i słuchowym, albo nie.
Co więcej nie da się tego wyleczyć, można jedynie ograniczyć skutki przez systematyczna prace i pamięć mechaniczna, i wzrokowa pisowni wszystkich wyrazów. Efekty mogą być bardzo dobre ( nawet do poprawnej pisowni ), ale wada nadal jest. ( niestety dla mnie, jako dyslektyka, dysgrafika i dysortografika jest to fizycznie niemożliwe, oczywiście jestem po opieka poradni już kilkanaście lat, ale jedynie udało mi się ograniczy popełnianie błędów o około polowe, czyli kolo 10 błędów na stronę A4 )