Wysłany:
2013-01-03, 21:45
, ID:
1714735
2
Zgłoś
Jeśli można, to powiem coś na temat tego filmu. Ani jedna scena nie miała na tyle ciągłości, by chociaż trochę przypominać normalny film (poza tą w kiblu, jak się migdalili). Dla pewności obejrzałam coś z kina francuskiego po obejrzeniu tego "dzieła sztuki". Ja rozumiem, że można coś spartaczyć, ale żeby aż tak? Wydaje mi się, że reżyser miał "jedną pierdoloną schizofrenię", tylko od kiedy schizofrenikom wolno reżyserować filmy i przepuszczać publiczne pieniądze, bo nie wierzę, by ktoś prywatny dał na to kasę, a jak dał, to wkrótce powinniśmy zobaczyć nekrolog reżysera. Film był kręcony w oparciu o książkę, tylko ja sobie nie potrafię wyobrazić książki napisanej tak, jak ten film się dział - słowo do słowa (bez ładu i składu), byle tylko zapełnić 190 stron. Jedno tylko mi przychodzi do głowy: jak "Jesteś bogiem" jest wybitnym filmem, co niektórym się roi, to ja się nie dziwię, że polscy magistrowie pracują przy zmywaku na Zachodzie. Pierwszy lepszy student ze smartfonem zrobiłby to lepiej, a już totalnie mnie chuj strzela, gdy widzę ocenę na Filmwebie: 7,3. Jeśli ta ocena jest współczynnikiem = nakłady na reklamę/ jakość filmu, to ja się pytam jakim chujem? Przecież nie da się dzielić przez "zero". Idę wziąć leki na ciśnienie, bo mnie kurwica weźmie...