Podobno nowa moda się zrobiła (nie pamiętam jak to pedalstwo się nazywało), bierze się ciuchy ze sklepu (oczywiście płaci się za nie i sklep musi oferować możliwość przetestowania towaru przez 30 dni, czyli każda większa sieciówka w Polsce), nosi nie zdejmując metek i przed upływem 30 dni oddaje do sklepu i wymienia na nowe. Także istnieje spora szansa że załapiecie się na taki ciuch, a z tego co widziałem w Warszawie, to po rumunach, ciapakach czy innych "ciemniejszych" karnacjach skóry.. chociaż pewnie jakiś hipster pewnie się znajdzie, który uzna, że to jeszcze nie jest zbyt main-streamowe.
Na powyższym obrazku jednak ewidentnie widać, że mudżynka otagowana, coby nikt z pola bawełny jej nie zajebał.