RockyWood napisał/a:
ja od paru lat siedzenia tutaj, kiedy wróciłem z UK nie mogę się nadziwić jak to jest możliwe
że ceny praktycznie WSZYSTKIEGO są takie same w takiej Anglii, w Niemczech, w Hiszpanii no i ...w Polsce, a ludzie zarabiają średnio 5-6x mniej w Polsce niż tam.
POTĘŻNA przesada. Przestań pierdzielić zasłyszaną mitologię - Zachód to nie El Dorado i nie jest tam tak wspaniale, jak bajki głoszą. Jest po prostu normalnie i ucziwie. Ceny żywności faktycznie są na poziomie Polski i niżej, a jakość tejże żywności nawet lepsza. ALE - usługi, rozrywki i opieka medyczna kosztują już konkretne pieniądze. Anglicy i Niemcy latają do Polski, żeby leczyć zęby, przeprowadzać operacje plastyczne, zamawiać strony i aplikacje etc. Bo tam jest tak drogo (w porównaniu do zarobków), jak w Polsce, albo i bardziej.
REALNA różnica w zarobkach to 2-2,5x na korzyść Zachodu. A to i tak bardzo dużo - na minimalnej pensji, żyjąc na 'polskim' poziomie wynajmiesz mieszkanie, zjesz, ubierzesz się i jeszcze trochę odłożysz. W Polsce na minimalnej często nawet mieszkania nie wynajmiesz - i to jest konkretna różnica w jakości i poziomie życia. Do tego, tam jest dobry socjał - tutaj pozdrawiam zwolenników agenta Ozjasza Goldberga. Nie ma tam takiego strachu, jak w Polsce - w razie utraty pracy masz za co spokojnie żyć, a nową znajdziesz łatwo, jeśli tylko chcesz pracować. W Polsce socjał jest iluzją - wyżyjesz, jeśli masz oprócz tego konkretne, lewe dochody.
RockyWood napisał/a:
Ja rozumiem że mamy "biedny kraj" gdzie prezes firmy ma rocznie na czysto dochód netto 1.500.000 (półtora miliona zł) - czyli to co zostaje w kieszeni firmy po podatkach/amortyzacjach/wypłatach i wszelkich spłatach kredytów w ciągu roku ...a 90% pracowników ma minimalną bo wyższa wypłata podobno by "zruinowała firmę" a politycy mówią że "zruinowałaby gospodarkę".
W naszych przedsiębiorcach cebula jest silna. Normą jest właściciel małej firmy, który pracownikom płaci minimalną za 60h pracy w tygodniu, a sam jeździ nową (obowiązkowo niemiecką) limuzyną z salonu (wziętą w leasing) i parkuje między starymi oplami i volkswagenami pracowników. Cebulowy prezes nigdy nie ma na podwyżki (bo firma ma trudny okres i trzeba zacisnąć pasa), a praca po godzinach za frajer to dla niego oczywistość. W stosunku do zwykłego pracownika pokazuje swoją wyższość i 'lepszość', cała jego postawa wyraża "patrz, jebany kutafonie - ja się dorobiłem i jestem BOGATY, patrzaj! I co? I co? A ty kim jesteś, biedaku? NIKIM! A teraz spuszczaj skromnie te kaprawe oczka i spierdalaj! Ja tu jestem PAN!".
Na Zachodzie panuje inna, wypracowywana przez lata kultura. Tam nie do pomyślenia jest, żeby prezes kosił miliony, a pracownik grosze. Gdy taka sytuacja wychodzi na jaw, natychmiast wybucha potężne społeczne oburzenie - jak on tak mógł, to się w pale nie mieści, etc. Właściciel średniej firmy, chociaż zarabia 6x więcej, niż jego odpowiednik z Polski, nie jeździ nową S-klasą czy Audi A8, tylko normalnym samochodem klasy premium.
Oczywiście od tej zasady są wyjątki. W Polsce pracowałem z wieloma bardzo rozsądnymi pracodawcami. Inna sprawa, że jestem programistą i w tej branży dobry pracownik jest na wagę złota - szanować go po prostu trzeba. Jeśli ktoś spróbuje cebulactwa i/lub cwaniactwa, to bardzo szybko przestanie być pracodawcą.
I tak powinno być w KAŻDEJ branży, do chuja pana!!!
Niestety, ten kraj jest do tego stopnia przegniły i przeżarty zgnilizną, że nie ma co naprawiać. Tu trzeba wszystko do gołej ziemi rozpierdolić, potem spalić, zaorać i przykryć świeżą warstwą. Dopiero wtedy można zacząć budowanie - całkiem od zera i z dożywotnim banem na funkcje państwowe dla prominentów obecnego reżimu i ich rodzin - nowej Polski.