ja pierdole... nie rozumiem żadnego z tych dowcipów... nie wiem jak ja te studia skończyłem... kumałem tylko macierze i ostatecznie jest to jedyna rzecz, która jako tako w robocie mi sie przydaje:P oczywiście poza odejmowaniem, dodawaniem i tabliczką mnożenia, od czasu do czasu dzieleniem a najczęściej to procenty trza liczyć
kurwa tak sobie myśle teraz, że te algebry, analizy, rachunkowości to o kant dupy rozbić. najbardziej pojebana rzecz na studiach i najmniej praktyczna. ot i polski program uczelniany. Pewnie wina tuska...