Wysłany:
2019-12-30, 17:18
, ID:
5580296
10
Zgłoś
Bodajże Volvo prowadziło już w latach 80tych statystykę ile osób przeżyło tylko dlatego, bo miało zapięte pasy, ile osób zgineło/miało pogorszony stan zdrowia bo ktoś w aucie nie zapiął pasów (i tym samym był "taranem" uderzającym w tych zapiętych) i ile osób przeżyło "cudem" bo miało niezapięte pasy - statystyki mówiły same za siebie, w przypadku osób niezapiętych i przy dużych prędkościach można mówić tylko o cudzie i przypadku, do tego niezapięci pasażerowie z tyłu to potencjalni mordercy i odpowiadają za większość złamań kręgosłupa/poważnych obrażeń głowy u ludzi siedzących z przodu, na autostradzie procent osób niezapiętych które przeżyły wynosił nawet nie procent tylko promil a to było dawno, gdy infrastruktura drogowa była gorsza, auta rozpędzały się wolniej i do mniejszych prędkości przelotowych, teraz na pewno jest dużo gorzej choć fakt faktem - przy dużych prędkościach i czołówce, gdy strefa zgniotu zaczyna się na masce a kończy się na bagażniku, nie ma różnicy czy ma się pasy + poduszki czy nie ma. W przypadku uderzenia z dużą prędkością i wybuchu pożaru w aucie zginiemy i tak czy jesteśmy zapięci czy nie - bo prawdopodobnie będziemy zakleszczeni w elementy pojazdu, do tego pewnie też omdleni - dużo osób które statystycznie ginie "w pasach i nie mogło się uwolnić podczas pożaru" nabija źle prowadzoną statystykę "nieodpinających się pasów-morderców" właśnie dlatego, że byli omdleni/bliscy śmierci już w momencie wybuchu pożaru i nie uwolnili się z pasów nie dlatego, że się w nich zakleszczyli tylko dlatego, że nie byli już świadomi. "Cudy" przy dachowaniach osób niezapiętych wynikają przeważnie z tego, że pasażer/kierowca wypadł z pojazdu w początkowej fazie dachowania przez otwarte okno boczne (tu rzeczywiście przewagę ma osoba niezapięta) albo że osoba leżała na tylnej kanapie i była pijana, pijani mają jakieś takie swoje szczęście, że zawsze przeżyją, ja znam tylko jedną osobę która była niezapięta i przeżyła dachowanie i właśnie był to pijany koleś który odbił się od obu siedzeń na raz i wyleciał razem z tylną szybą, ale w tym aucie pozostali ludzie (zapięci) przeżyli i mają się dobrze więc trudno uznać to za ten statystyczny promil który przeżył. Dachowanie bez kolizji z drzewem/autem w pierwszej fazie to dość niewielki odsetek wszystkich zdarzeń drogowych i bardzo rzadko kończy się śmiercią więc nie wiem czy opłaca się codziennie ryzykować życie swoje i innych dlatego, że TEORETYCZNIE wtedy mamy większe szanse na przeżycie, pożar wbrew pozorom też jest dość rzadki, większość śmiertelnych ofiar to czołówki albo uderzenia z tyłu i wtedy wiadomo, pasy i poducha to podstawa by mieć JAKIEKOLWIEK szanse na przeżycie