Koszmar mojego dzieciństwa.
Mieszkam w starej kamienicy w centrum Krodu Kraka. W latach 70-tych XX w mieliśmy w KrK najazd szczurów. Przedostawały sie skubane kiblami do łazienek, stamtad do kuchni i buszowały w najlepsze. Kilka razy spłoszone wskakiwaly (pod opuszczoną deską! Podnosiły je grzbietem!) do kibla.
Strach było usiaść i się wysrać.
Ja znalazłem sposób - wiedziałem że mydlo piecze w oczy, więc wsypywalem dwie garście proszu do prania i spłukiwałem wode.
Żaden szczur mnie w dupę nie ugryzł, tylko mama sie dziwiła, skąd tyle piany w kiblu