Wysłany:
2012-07-11, 2:57
, ID:
1255130
3
Zgłoś
@pin - co ty pierdolisz.. Przykład po moim młodszym rodzeństwie: kotlet z piersi kurczaka - be. Ale do mcdonalds pójdzie i czikena zje. Kiełbase z grila zje. Smażonej (takiej samej) czy gotowanej, czy nawet tak o w plasterkach - nie zje. Kalafior z bułką tartą - zje. Zupy kalafiorowej nie zje. Pomidory? Nie zje. Keczup? Owszem, nawet w nadmiarze.
Nie, to nie jest kwestia jakości, bo o tym dzieci nie mają bladego pojęcia. To jest kwestia niewiedzy. Dzieci przeważnie nie lubią cebuli, weź daj do zupy cebulę w kostce - nie zje. Weź tą cebule przepuść przez jakiś wyciskacz, co by jej nie było widać - zje. Bo nie będzie świadome tego że je własnie cebulę.
Mam 2 siostry, obie średnio co kolwiek jedzą. Jedna jest tak chuda, że przeważnie jak chcę jej dojebać, to mówię żeby poszła zrobić sobie kromkę, bo blado wygląda. Druga z kolei, ma nieco więcej ciała, niż mieć powinna.
Kwestia genów? Nie, u mnie w rodzinie wszyscy są szczupli. Kwestia diety? Nie, obie na prawdę niewiele jedzą. Więc kwestia czego? Więc jest to kwestia trybu życia. Jedna, ta chudsza, praktycznie nie przybywa w domu, z tego co mi mówi mama. Ciągle gdzieś biega, to siatkówka, to ręczna. Druga? Siedzi w domu i napierdala na fejsie/nk, i mało kiedy jest na wf'ie, a o uczestniczeniu to już nawet nie wspomnę.