Chyba nie ma na świecie wędkarza (nie takiego niedzielnego.. normalnego wędkarza), który nie przerabiał podobnych wypadków w swojej karierze..
Sam już parę zaliczyłem, jednego wbitego w łydkę haczyka nawet nie poczułem do momentu, jak wędka po odstawieniu nie postanowiła pójść za mną..
Pierwszy i trzeci sposób, podobnie do autora.