jestem kobietą, nie mam nic do żartów o kuchni i kobietach, dopóki nie zostaje przekroczona jakaś granica. no kurwa, ludzie litości, na świecie istnieją inne, mądre kobiety poza feministycznymi babolami, które chyba faktycznie musiały być kiedyś długo więzione (może i w kuchni) i teraz zachowują się jak dzikie zwierze wypuszczone z klatki. osobiście uważam ten ruch za bezgranicznie durny i bezsensowny, bo tak naprawdę żyje on nadal tylko dla tamowania ruchu w miastach poprzez organizowanie tych demonstracji. jedynie i faktycznie słuszny był on kiedyś, gdy działały sufrażystki, walczące o naprawdę najmniejsze prawa... gdy wywalczyły je wtedy dla dzisiejszych kobiet, to nie widzę najmniejszej potrzeby kontynuowania działalności feministek. po prostu niektórym babom w głowach się pierdoli, są faszerowane głupotami, które wygadują inne baby w dzień dobry tvn. może brakuje im jakiejś ważnej części mózgu, niezbędnej do zrozumienia tego, że kobieta po prostu, najzwyczajniej w świecie nie jest przystosowana biologicznie do tego, żeby pełnić dane funkcje czy zdania i nie rozumie, że traktowana jak mężczyzna nigdy nie będzie... chociaż umiejętność rozróżniania swojej płci powinna posiąść już w przedszkolu. kobieta, moim zdaniem, powinna znać swoje miejsce, ale powinna reagować, gdy czuje przesyt jebanych żartów o kuchni. to się robi nudne, tak jak pisanie pod sucharami, że myślało się, że to bongman.