Paradoksalnie nie byłoby to błędnym stwierdzeniem. Od któregoś okresu (nie rzucę dokładną datą) Cesarstwo musiało zacząć "użyczać"/wynajmować/tolerować obce nacje/plemiona, ponieważ sama nie była w stanie pilnować granic i prowadzić lokalnych wojen. Za możliwość osiedlenia się i innych przywilejów np. niższe podatki, mieli strzec granic. Przez to np. w Germanii plemiona germańskie napie**alały się ze sobą (kolejny paradoks- kolonizatorzy ameryki północnej stosowali podobną strategie). Gdy do głosu doszli pretorianie, to też przewinęli się nierodowici rzymianie na tronie cesarstwa, co była zjawiskiem zero-jedynkowym (tzn. utrata stabilności politycznej). Także pomimo zapewne pogardliwego stosunku do obcokrajowców, Rzym został skazany na korzystanie z usług barbarzyńców.
Nie rzucam konkretnymi nazwami, bo nie chce skłamać i nie ma to znaczenia; a można sobie po prostu poczytać o tym.