Jak podałem w części pierwszej, wirusa Ebola „odkryto” dopiero w 1976 roku, w tym samym czasie, w którym odkryto wirusa H1N1, zwanego od 2009 roku świńskim. Co prawda dwa lata temu przewidywałem epidemię, czy wręcz pandemię Wirusa Zachodniego Nilu, „odkrytego” także w USA, w centrum US Army Forcie Detrick, ale niestety, nie wszystkie dane dotyczące przekazywania pieniędzy były wówczas znane. Zamiast „epidemii” Wirusa Zachodniego Nilu mamy „epidemię” wirusa Ebola.
W USA jest modne nadawanie swojskim wirusom, czy bakteriom, nazw egzotycznych. Na przykład wirusa odkrytego w 1933 roku w Instytucie Rockefellera, nazwali wirusem Hiszpańskiej Grypy, rzekomo tej z 1918/19 roku. Jak wiadomo, epidemia ta wybuchła wśród żołnierzy amerykańskich, szczepionych przed wyjazdem na front do Europy. Przecież nie można było straszyć bogobojnego ludu nazwą „Wirus Fortu Detrick”.
Także wirusa H1N1 z 1976 roku, też z Fortu Detrick, dopiero w 2009 roku nazwano wirusem świńskiej grypy. W celu wzbudzenia większego zainteresowania sprawą, nazwano to pandemią, czyli 6 stopniem, najwyższym, zagrożenia światowego, w czym dzielnie uczestniczyli „polscy naukowcy”. Przypomnę, że ta wielka pandemia, którą ogłosiła p. Margaret Chan, przewodnicząca WHO, pochłonęła 18 osób w USA i 2 osoby spoza. WHO ogłosiło bowiem, że tylko w 20 przypadkach zgonów udowodniono istnienie wirusa H1N1. Proszę zauważyć, że normalnie w czasie tzw. sezonu grypowego na świecie umiera ok. 300 000 do nawet 500 000 ludzi i żadne WHO, ani inne instytucje tzw. Zdrowia Publicznego [jak staram się udowodnić, publiczne to mogą być domy, zwane powszechnie burdelami, a zdrowie jest zawsze indywidualną sprawą], nigdy w okresie ostatniego półwiecza nie ogłaszało epidemii. W Polsce ostatnia epidemia była na początku lat 70-tych ubiegłego wieku. Dwa pokolenia wstecz. I wybuchła zaraz po zaprzestaniu podawania dzieciom w szkołach tranu.
Amerykanie, szczepiąc swoich żołnierzy wyjeżdżających na misje pokojowe do Iraku, zwane Pustynna Burza, zafundowali sobie aż 283 000 poszkodowanych, z 600 000 biorących udział w tej wojnie. W celu odwrócenia uwagi bogobojnego ludka nazwali to ładnie: Syndrom Zatokowy. Problem polega na tym, że chorowali ludzie po szczepieniach, nawet ci, co nie wyjechali do Iraku. Mieli te same objawy chorobowe. A Francuzi, którzy nie szczepili swoich żołnierzy, nie mieli Syndromu Zatokowego, a byli w Iraku.
W Polsce w 2007 roku także wybuchła epidemia wśród młodych ludzi przygotowywanych do misji. Wywieszono nawet fałszywą flagę, nazywając to zatruciem pokarmowym, w wyniku którego zmarło aż 16 zupełnie zdrowych, wszechstronnie przebadanych, mających wyjechać do Iraku młodych ludzi.
W okresie ostatnich 50 lat rozszerzono termin „broń biologiczna”, w związku z wynikami badań genetycznych. Obecnie do broni biologicznych zalicza się także sztucznie wywołane choroby. Co najmniej od początku lat 80-tych, kraje takie jak USA, czy Izrael, posiadają laboratoria, prowadzące wymienione eksperymenty. Wojsko stara się tak “dopasować” daną bakterię, lub innego pasożyta, aby atakował ludzi posiadających określone geny. To właśnie jest przyczyną finansowania przez ośrodki wojskowe badań genetycznych na szeroką skalę, na przykład badań genetycznych piersi u Chazarów w szczecińskim. Przykładem są tutaj prace DARPA, agencji Pentagonu, zatrudniającej około 50 osób, ale dysponującej budżetem ponad 5 miliardów rocznie.
Wbrew obowiązującemu prawu międzynarodowemu, prace nad broniami biologicznymi trwają cały czas. Są one prowadzone przez tzw. prywatne firmy, finansowane przez wojsko. Te czarne budżety istnieją na całym świecie. W Polsce typowym oficjalnym przykładem są loty nieoznakowanych samolotów, rozsypujących nieznane dla polskich instytucji cywilnych i wojskowych chemikalia. Jednym z już widocznych skutków rozsypywania tych chemikaliów jest masowe znikanie pszczół. Polski budżet - czarny program - to kwota rzędu 30 - 50 miliardów złotych. Mniej więcej tyle samo, co kwota NFZ przeznaczona na leczenie.
Wracając do Eboli.
Sytuacja wyjaśnia się powoli, gdy śledzimy uczestników tej epidemii i przepływ pieniędzy. Wirus Ebola został wykryty w 1976 roku, właśnie w szpitalu w Afryce. Jak twierdzili przedstawiciele CDC, głównym miejscem „epidemii” były szpitale i kliniki.
W Sierra Leone, najbiedniejszym z biednych afrykańskim państewku, działają pracownicy Uniwersytetu Tulane. Nie byłoby to nic dziwnego, gdyby nie fakt, że właśnie ten uniwersytet ściśle współpracuje z Fort Detrick, zajmującym się głównie bronią biologiczną, od prawie 100 lat.
Tulane Uniwersytet ściśle współpracuje z takimi tuzami w wirusologii jak: USA MRIID, USA Army Medical Instytut Chorób Zakaźnych, czyli naszym Fortem Detric w stanie Meryland.
„Naukowcy” pracowali także nad chorobą zwaną Gorączką Lassa. Tak się przypadkowo złożyło, że w roku 2009 [pamiętna data] otrzymali 7.73.538 dolarów z Narodowego Instytutu Zdrowa [ nam także taki Instytut zafundowano], znanego skądinąd z eksperymentów na ludziach w Hondurasie czy Gwatemali. Oczywiście zupełnie przypadkowo, dzieci głównie z tych krajów [do tej pory 60 tysięcy] wpuszczono w bieżącym roku do USA, jako nielegalnych emigrantów. I nie deportowano, ale od razu rozwieziono do dużych miast.
Pracownicy Uniwersytetu Tulone mieli za te pieniądze testować nowe sposoby wykrywania Gorączki Krwotocznej i Gorączki Lassa. Badania te prowadzili prof. Robert Garry - mikrobiolog i prof. James Robinson - pediatra co wcale nie przeszkadzało mu eksperymentować na dzieciach. Udało im się podobno stworzyć ludzkie przeciwciała monoklonalne.
Prof. Robert Garry z Tulone Uniwersytetu otrzymywał finansowanie: „ na opracowanie nowych testów na wykrywanie gorączek krwotocznych”.
Właśnie Corgenix Medical Corporation, prywatna firma, największy na świecie producent rozmaitej maści testów, ogłosiła, że opracowała nowy, rewelacyjny zestaw testów do wykrywania gorączek krwotocznych. Zestaw ten opracowano za 3 800 000 dolarów przyznanych z National Institut of Health. W opracowaniu tych testów brały udział wymienione powyżej instytucje wojskowe.
Oczywiście zupełnym przypadkiem jest to, że specjalny oddział gorączki Lassa zbudowano w rządowym szpitalu w Kenema, stolicy Sierra Leone. W dodatku zbudował to ten biedny kraj, w którym jeszcze do niedawna nikt nie wiedział o krwotocznych gorączkach i dopiero specjaliści z USA im uświadomili, jakie to groźne. Zbudowano szpital dla dwudziestu chorych rocznie. A my mówimy, że dbamy o chorych. U nas kolejki są wieloletnie, dla setek, czy tysięcy chorych, a biedni Murzyni budują szpital dla 20 chorych rocznie. I kto tu dba o społeczeństwo?
Jak już pisałem, wirus Ebola, dziwnym losu zrządzeniem, wybrał sobie właśnie ten szpital w Kenema, jako swoje centrum zachorowań. Oczywiście zupełnie przypadkowo, od wielu lat pracują tam „naukowcy” z Uniwersytetu Tulone.
Już 8 października 2007 roku Uniwersytet ogłosił, że: „Prace nad nowym testem do wykrywania gorączki krwotocznej posuwają się zdecydowanie do przodu.”
Prof. R.Garry twierdził nawet publicznie, że ta niezwykła współpraca będzie miała zdecydowany wpływ na poprawę zdrowotności w Afryce, ale także wypełni lukę w obronie przed bioterroryzmem.
Badania kliniczne są prowadzone pod auspicjami Świtowej Organizacji Zdrowia w trzech wymienionych krajach: Sierra Leonne, Gwinei i Liberii.
Moje pytanie długoletniego pracownika naukowego: a na kim oni testowali nowe testy, wykrywające wirusa gorączki krwotocznej, jak nie było chorych?
Przecież między bajki włożyć należy złośliwe gadanie ulicy, że wywołali tą chorobę, aby móc potem na biednych murzyniątkach prowadzić swoje testy. Dlatego robili to właśnie w najbiedniejszym kraju Afryki, słynnym z korupcji.
Chociaż w dniu 23 lipca 2014 roku Ministerstwo Zdrowia Sierra Leone wysłało pismo do Uniwersytetu Tulane, aby zakończyli testy z wirusem Ebola.
Podobnie pielęgniarki pracujące w tym szpitalu zastrajkowały, nie chcąc współpracować z białymi. A zawsze praca z „białymi” była zdecydowanie lepiej płatna.
Przypomnij sobie, Szanowny Czytelniku, jak to Polacy się bili, aby pracować w zagranicznych firmach!
Wracając do Eboli, to jak się otrzymuje przeciwciała? A no to proste, wywołuje się chorobę, a jak ktoś przeżyje, to się mu upuszcza krew i izoluje przeciwciała. A że w tym przypadku około 50% ludzi umiera? No, ale możemy innych uratować! KIEDYŚ. A pieniądze dostajemy już dzisiaj.
Proszę pamiętać, że jeszcze niedawno Stephen Monroe, zastępca dyrektora Narodowego Centrum CDC z Atlanty, na którą to instytucję tak często powołuje się p.mgr prof.Lidia Brydak z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, podał, że zarazić się Ebolą można tylko poprzez krew, igły iniekcyjne, skalpele etc.
Jak ogłosił rząd USA, już we wrześniu można będzie rozpocząć testowanie nowej szczepionki przeciwko Eboli.
Pomimo, że Ebola „szaleje” w Afryce, nie jest to potencjalny rynek do sprzedaży szczepionki. W chwili obecnej 4 szczepionki są już przygotowane. Dlatego władze USA zdecydowały się na przewiezienie przynajmniej dwóch chorych do Ameryki. A nóż widelec uda się wywołać epidemię, a może nawet pandemię… No, nie musi od razu dużo ludzi umierać, wystarczy, że więcej aniżeli 20. Resztę załatwi WHO.
Sprawą szczepionek natychmiast zainteresował się znany informatyk B.Gates, jak wiadomo, specjalista od wirusów, i jego fundacja.
Przypomnę, że w latach 2011/12 w Indiach ten specjalista, tym razem od wirusa polio, dzięki zdecydowanemu i skutecznemu działaniu zwiększył liczbę zachorowań na tą chorobę z 200 do 41 500 przypadków rocznie, a niektórzy twierdzą, że nawet do 61 500 zachorowań wśród dzieci.
Aha, zapomniałem dodać, że przypadkowo oczywiście, p. B.Gates miał akcje tej firmy, co produkowała szczepionki, które zakupiło WHO.
Zapomniałem także podać, że w tym szpitalu rządowym w Kenema, w Sierra Leone, znowu zupełnie przypadkowo, mieści się laboratorium broni biologicznej USA, o poziomie bezpieczeństwa 2.
Dodam, że prof. James Robinson – pediatra, współpracuje w 4 dużych projektach z Fundacją M& B Gatesów i Sorosa, tego od demokracji w Europie postkomunistycznej, właściciela największej firmy leków generycznych Teva z Izraela.
Inny z naukowców pracujących w tym temacie, dr Pardis Sabeti, otrzymał stypendium Fundacji Sorosa. A kolejny „naukowiec” Stephen Gire, otrzymał 3-letnie stypendium z US Army Medical Research Institute of Infectious Disease USA - MRIID. Pan dochtor wcześniej badał gorączkę Zachodniego Nilu i chorobę Deng. Zajmuje się głównie szkoleniem personelu wojskowego.
Cała ta sprawa przypomina inną z 2009 roku, kiedy to w firmie Baxter z Austrii, posiadającej 3 stopień bezpieczeństwa biologicznego, wyciekły 72 kg wirusa grypy. Tylko dzięki czeskiemu pracownikowi udało się nie dopuścić do epidemii. Jak podał Wikileaks, firma Baxter była zamieszana w badania militarne USA.
Z ostatniej chwili. Ministerstwo Zdrowia Sierra Leone kazało zamknąć oddział „Ebola”, z uwagi na rosnące zaburzenia miejscowej ludności. Stwierdzono także, że testy okazały się fałszywe, lub były fałszowane.
Pielęgniarki z Kenemala ogłosiły strajk bezterminowy, do czasu wycofania wszelkich śladów laboratorium broni biologicznej US Army ze szpitala.
Dyrektor WHO, Margaret Chan, [Ach te Małgorzatki, ta sama od pandemii świńskiej grypy, musiała się dobrze spisać, że jej kontrakt przedłużyli] przeznaczyła sto milionów dolarów na szczepionki przeciwko wirusowi Ebola i namawia do szczepienia wojska.
Zawsze pisałem, że na wojsku testuje się masę leków, ponieważ są tak mądrzy inaczej, że nie widzą negatywnych skutków tych testów. Łatwo z nimi dyskutować, jest to typowa piramida władzy i wystarczy przekonać jedną osobę.
dr J. Jaśkowski
Ps. Jeżeli w środkach masowej dezinformacji, znajdzie się jakiś „uczony”, który zacznie opowiadać dziwne rzeczy na temat tego wirusa, na przykład, że jest bardzo niebezpieczny, że żyje w nietoperzach itd.. to od razu będzie wiadomym jakie ośrodki reprezentuje. Przecież przez ostatnie 35 lat nic o wirusie nie było wiadomo, dopiero jak „szczepionka” pojawiła się na rynku to, ukazały się te rewelacje. To, że taki osobnik jest opłacany z Państwa podatków, nie będzie ulegało najmniejszej wątpliwości. Przecież w tym celu stworzono system przymusowych ubezpieczeń.
PS. 2 Obencie łatwo sprawdzić kto jest właścicielem prasy wydawanej w Polsce. Jak prasa straszy ebolem to od razu wiadomo kto za tym stoi. Także łatwo określić kto się chce „podczepić” do tych 100 milionów. Wystarczy posłuchać radia czy telewizji. Jak taki osobnik będzie straszył to wiadomo dlaczego.
Ps 3. Proszę bardo krytycznie podchodzić do informacji zawartych w tzw. niezależnych serwisach zdrowotnych, rozmaitej maści pocztach zdrowia, czy medycynach naturalnych. Zdecydowana większość spośród nich jest prowadzona przez firmy farmaceutyczne. Czasami wystarczy porównać dwa sąsiednie artykuły, wzajemnie sobie zaprzeczające.
„Kłamstwo musi być przedstawione jako prawda!
Dlatego mamy mas media”