Wysłany:
2015-12-09, 19:52
, ID:
4322864
14
Zgłoś
Pamiętam jak kiedyś dziadek zabierał mnie na ryby. Zazwyczaj wyciągałem jakiś tatarak, czy żabieńce, ale któregoś razu złapałem w końcu coś, co miało płetwy. 3h go holowałem, ale jebany wciąż walczył i walczył. Po kolejnej godzinie w końcu się poddał i mogłem go wyciągnąć na brzeg. Złapałem pełnowymiarowego, trzynastocentymetrowego karasia. Jego trofeum do dzisiaj wisi u mnie na ścianie, a znajomi zawsze je podziwiają.