Do fireshow nie stosuje się benzyny (bo wybuchowa) ani aloholu (bo gaśnie w trakcie machania w powietrzu) ani nafty (bo strasznie kopci). Zamiast tego linę nasącza się parafiną - a ta najprościej w sklepach dostępna jest w formie parafinowej podpałki do grilla. Taki płomień mimo, że wygląda na spory to ma dość niską temperaturę. Parafina sama w sobie się nie pali tak łatwo i wylewając ją pełnym strumieniem można łatwo zgasić płomień (a rozpylając ją zrobić kulę ognia), tak więc nawet jak chlapnie nam na skórę to płomień się nie utrzyma. Dotykając takiej płonącej liny na kilka sekund również poprzez pot i bezwładność cieplną skóry nie poczujemy temperatury od razu.
W skrócie - chuj oszukiwał, wcale się nie oparzył