we wrześniu byłem na SORze w Rzeszowie z moim 6 letnim synem . Wpadł mu opiłek metalu , sąsiad szlifował kątowniki do ogrodzenia a mój młody biegał po polu .
Dobrze że wieczorem żona zauważyła że coś ma w oku bo młody nie skarżył się na żaden ból . suma summarum na oddziale wyczekaliśmy się jakieś 4-5 godzin ok 23 w nocy ( ponieważ pan doktor miał obchody pacjentów a miał przyjmować na SORze od 18 ) weszliśmy jako pierwsi ku wkurwieniu starych bab xD . Młodego trzymałem za głowę i też taka pęsetą mu to wyciągali . Sam bym się chyba nie dał tak trzymać