Okres piętnastu, lat trochę na pewno się ich namnożyło.
Zresztą te dane są jakieś lipne, bo o ile pamiętam, tego gówna w Polsce przed wojną było 3mln a po to już 100 tyś. Tylko zagadką jest jak tu zwieźli kolejne 3 mln żeby ich utylizować.
Jest jeszcze opcja, że po tym jak im izrael stworzyli po wojnie, to nagle wyskoczyło z ukrycia kilka mln.
Okres piętnastu, lat trochę na pewno się ich namnożyło.
Zresztą te dane są jakieś lipne, bo o ile pamiętam, tego gówna w Polsce przed wojną było 3mln a po to już 100 tyś. Tylko zagadką jest jak tu zwieźli kolejne 3 mln żeby ich utylizować.
Jest jeszcze opcja, że po wojnie jak im izrael stworzyli, to nagle wyskoczyło z ukrycia kilka mln.
Jeśli nie wiadomo, skąd te dane i jak ich policzono, to nic nie wiadomo. Więc chuja warte.
A na przełomie lat 80 i 90-tych, gdy rozpadał się Sowietskij Sajuz przybyło jeszcze z milion. Pewien Izraelczyk (co prawda, uprzedzony do tych ruskich niby-Żydów) powiedział mi, że żydowskie papiery można sobie było w ZSRR za odpowiednią sumę kupić. Rząd Izraela przymykał oko, bo emigrowało mnóstwo wykształconych, którzy w Izraelu byli potrzebni. Tak potrzebni, że specjalnie dla nich zmieniono definicję Żyda, który miał tzw. Prawo Do Powrotu, czyli osiedlenia w Izraelu: wystarczyło mieć jednego żydowskiego dziadka lub babcię, a nie matkę, jak poprzednio.
No i kwestia wyznania: wielu Żydów (szczególnie tych ruskich) nie wyznawało judaizmu, a czasem się do tego nie przyznawali, w zależności od politycznej sytuacji.
Wniosek z tego taki, że Żydów nie da się policzyć i wszelkie takie statystyki można sobie wsadzić w dupę.
W lesie przygarnęła ja wataha wilków i ona żyła z tymi wilkami przez pół roku... .