Znalezione na forum, na którym ludzie zwierzają się z takich przeżyć:
Jak byłem mały, często bawiłem się ze swoim tatą w auta- ja byłem wyścigówką. Moje nogi i ręce były kołami, tors-karoserią, a buzia- wlewem paliwa.
Nie wiem czemu, ale ojciec zawsze chciał być stacją paliwową. Mało tego- kazał mi tankować auto co każde okrążenie stołu!
A wiecie co było najgorsze?
Że jego dozownik dopiero po kilku tankowaniach dawał paliwo, i to jeszcze bardzo mało!
Jak byłem mały, często bawiłem się ze swoim tatą w auta- ja byłem wyścigówką. Moje nogi i ręce były kołami, tors-karoserią, a buzia- wlewem paliwa.
Nie wiem czemu, ale ojciec zawsze chciał być stacją paliwową. Mało tego- kazał mi tankować auto co każde okrążenie stołu!
A wiecie co było najgorsze?
Że jego dozownik dopiero po kilku tankowaniach dawał paliwo, i to jeszcze bardzo mało!