Wysłany:
2012-07-01, 2:08
, ID:
1232315
55
Zgłoś
Może sobie być nawet Valentino Rossim, ale jazda po drogach publicznych to zawsze gra drużynowa.
Jadąc tak szybko odbiera sobie szansę na reakcje, gdy ktoś spierdoli sprawę. Nie wiem, czy do tych kretynów nie dociera, że choćby byli mistrzami świata w jeździe każdym pojazdem silnikowym, to na drogach mają szereg zdarzeń losowych, które często są nie do przewidzenia, a które nie dają szansy na przeżycie przy takiej prędkości.
Wystarczy plama oleju, trochę mokrych liści, przebiegające przez jezdnie zwierze, wyjeżdżający z podporządkowanej pojazd, który nie był w stanie w porę dostrzec tak szybko jadącego dawcy na motorze, przebiegające przez jezdnie dziecko...