Na imprezie mojego brata (18 urodziny), wydoiłem do zera 0,5L wódy mając 15lat.
Zgon totalny- nieprzytomny (zero rzygania), znaleźli mnie na odkurzaczu w pokoju z gratami. Żaden głupek nie wezwał karetki, wszyscy nawaleni. Spałem 48h, przełyk poparzony, w majtach ładunek- zwieracze puściły. Jest nagranie, jak niechlubnie mój bracki niesie trupa, co później zrealizowało się w jego życiu- opuścił planetę Ziemia w wypadku komunikacyjnym- sprawca dwa lata w zawiasach.
I od tego czasu, nigdy tak się nie sponiewierałem do "zgona", czy też zataczania się gdziekolwiek .