favi_fav napisał/a:
Hmm w szybę - ok, słyszałem o pancernych - zakładamy, że w samolotach mają najtwardsze z możliwych. Jednak co s silnikami? Co wtedy jak takie małe gówienko wpadnie? Co jak jakieś większe bydle, Orzeł jaki albo co? Widziałem kiedyś mielonkę w turbinie, ale bez wyjaśnień czy już na ziemi czy w locie i bezpiecznie wylądował. Może uwalić samolot wciągnięcie jakiego latającego zwierza?
Miałem przyjemność
doświadczyć lotu z wlatującym ptakiem w silnik. Przy podejściu do lądowania na lotnisku Robin Hooda, jeszcze sporo nad ziemią wleciał ptak - o czym dowiedzieliśmy się na ziemi - o tym, że to ptak. Podczas lotu była tylko turbulencja i dźwięk strzału w silniku. Dodatkowo w samolocie można było usłyszeć parę głośnych - O Jezu, O Boże.. Samolot wylądował normalnie. A druga sytuacja była na tym samym lotnisku, tylko, że nie leciałem, a czekałem na samolot i patrzyłem jak ląduje ten, którym za chwile miałem lecieć. Nad samą ziemią ptak wleciał w silnik, tylko dymek poszedł. Niby wszystko było ok, zaczęli wpuszczać do samolotu, ale po kilkunastu minutach kazali wyjść i czekać, że chyba większa usterka. Kraj jukej, więc raczej megamózgów dużo tam nie ma, było trzeba czekać na mechaników do sprawdzenia silnika z Manchesteru
W sprawie lotu dezorientacja, przesuwany o godzinę itp. Nie można było wyjść z poczekalni - tej po odprawie. Wieczorem ( lot miał być rano) Poinformowali, że dadzą drugi samolot, bo w tamtym poważna usterka... Drugiego dnia
- cały czas pasażerowie na lotnisku w poczekalni
podstawili samolot, okazało się, że jednak ten w którego wleciał ptaszek. Lot standardowo tylko dwie godziny, ale chyba nawet w Watykanie ludzie tak głośno się nie modlą jak podczas tego lotu.. niby naprawionym samolotem.