Najlepsze imprezy, to te z karłami.
Halloween, 1978 r. Queen wydaje siódmy studyjny album zatytułowany "Jazz". Aby uczcić premierę, kapela i wytwórnia EMI wyprawiają przyjęcie, które natychmiast przechodzi do historii rocka Wieczór ze szczegółami opisała Pamela Des Barres w książce "Rock Bottom: Dark Moments in Music Babylon".
W eleganckim hotelu Fairmont na 500 zaproszonych gości czekały liczne atrakcje:
Nadzy tancerze zawieszeni w bambusowych klatkach pod sufitem. Akrobaci, połykacze ognia i poskramiacze węży. Striptizerki palące papierosy waginami oraz trupa karłów-hermafrodytów, z tacami importowanej koki na głowach, przechadzająca się w tłumie gwiazd rocka, dziennikarzy i tuzów Hollywood. Jedną z atrakcji były też nagie zapasy w basenach wypełnioną surową wątróbką.
- Pieprzyć koszty, kochani, dajcie nam trochę pożyć! – przekonywał włodarzy wytwórni Mercury.