Takie napoje pewnie powstają w każdym fast foodzie tak samo, więc powiem Wam jak to jest w McDonalds (bo zdarzyło mi się pracować, prosze, rzucajcie hejtem, bezrobotne pizdeczki po zarządzaniu), a w każdym McDonalds musi być tak samo, bo mają te same standardy (nieważne, czy restauracja jest korporacyjna, czy na licencji). Otóż na zapleczu mieliśmy taką dziwną maszynę, w której, jak nam wyjaśniano, jest destylowana woda. Do tej maszyny podłącza się pojemniki z syropami o wybranych smakach, czyli Cola, Fanta i chuj wie co jeszcze, jak i również podłączone są wielkie butle ze spożywczym dwutlenkiem węgla (czym się różni od zwykłego, nie pytajcie, za chuja nie wiem, ale pewnie niczym). No i właśnie ta maszyna miesza syrop z wodą i nasyca go gazem, a potem wysyła rurkami do dystrybutora, i dlatego czasem (a nawet często) napój z McDonalds smakuje nieco inaczej niż ten ze sklepu (kończy się syrop w taknu i dostajemy ciecz bez smaku). Ot, cała filozofia.
Natomiast zachowanie gościa na filmiku... Niby burak, ale z drugiej strony nie pokazano mu regulaminu, więc nie do końca mieli prawo go stamtąd wygonić, bo korzystał z promocji