Wypadki się zdarzają, miał to szczęście, że mieszkał w takim potężnym kraju jak Indie, a nie jakimś europejskim kurwidołku!
Znając inteligencję hindusów i ich standardy to na dupie miał profesjonalny ręcznik ochronny, na nogach termoizolacyjne japonki, koszulę z poliestru (albo inną szmatę, która od iskry jara się lepiej niż podpałka), okulary niepotrzebne, tak samo rękawice. Został wyposażony w profesjonalny postkolonialny sprzęt z lat pięćdziesiątych, odbył eleganckie szkolenie, które trwało całe 7 minut i było prowadzone przez jakiegoś randomowego pracownika, który się przypałętał z ulicy. Zabezpieczenia maszyn zostały zdemontowane, bo po co to komu? Tylko utrudniają pracę. System wentylacji też działa jak należy, co również można zaobserwować na nagraniu. Gaśnica z 1994 roku jest w pokoju dyrektora na drugim końcu zakładu - ale jest! Na zraszacze szkoda kasy, zwłaszcza w takim miejscu jak odlewnia. Wysokie temperatury? Ogień? Phi, to nie ma znaczenia, bo przecież co się może stać? Wyjście ewakuacyjne dobrze oznakowane, wyznaczony punkt zbiórki w razie potrzeby ewakuacji. A to wszystko za zawrotne 1500 rupii miesięcznie! Czyli na nasze niecałe 73 złote