Bo tutaj wypowiadają się głównie osoby (z wyjątkiem normalnie myślących), które za kółkiem siedziały tylko przy NFSach, albo jak tata dał się przejechać po polnej drodze.
A policjant nie musi zaraz po pierwszym wykroczeniu łapać pirata, na 90% nie dostałby mandatu gdyby po pierwszym manewrze zastosował się do ograniczeń prędkości i znaków pionowych/poziomych. Ile razy miałem sytuację że wyprzedzałem traktor lub inne wolne pojazdy na ciągłej, upewniając się najpierw czy nic nie jedzie, a później patrząc w lusterka okazywało się że radiowóz za mną jechał i wykonał identyczny manewr. Pewnie gdybym od razu dał buta, na ograniczeniu 70 pojechał 100 to mogliby wlepić podwójny mandat. Jest jeszcze granica gdzie można nagiąć przepis, ale nie trzy z rzędu.
Mam prawo jazdy od 3,5 roku, przejechałem spokojnie do 10 000 kilometrów i miałem na prawdę wiele sytuacji gdzie mogłem być uczestnikiem wypadku. Właśnie przez wyprzedzanie na ciągłej, gdzie wyjeżdżałem z osiedla, patrzę pas wolny, jadę i okazało się że ktoś akurat wyprzedzał i jechał wprost na mnie... W ostatniej chwili wariat zjechał a ja zahaczyłem o słupek. Nie mówcie więc że linie ciągłe są w złych miejscach bo na to idzie wiele czynników, takich jak ukształtowanie terenu, drogi dojazdowe na drogę główną i inne. Ale i tak jakiś ekspert to zbojkotuje mówiąc że te ograniczenia są w absurdalnych miejscach.
Najlepiej jakby nigdzie nie było znaków, nigdzie nie było pasów i jedna wielka samowolka