Równouprawnienie jak najbardziej, ale nie pozwoliłbym, żeby moja kobieta, czy też córka zapierdalały fizycznie jak głupie. Są zawody typowo męskie i kobiety nie powinny w nich pracować. A facet, którego kobieta utrzymuje ciężko tyrając, to zwykła pizda nie chłop.
Jest też coś takiego jak podział obowiązków, ale tego pewnie większość nie zrozumie.
Większość sadystów tutaj potrafi tylko wstać i powiedzieć "mamo zrób mi kanapki do szkoły".
Jak któraś chce robić w kopalni, czy burdelu ok to jej sprawa. Ale wrzucanie do jednego wora wszystkich to przegięcie.
Który z Was chciałby być w jednym worze z pedziami?