To jest złożone zjawisko, ale najważniejsze kwestie sprowadzają się do:
- budowania kultu autorytetu i eksperta - nie jest ważne co się mówi tylko kto to mówi
- sugerowanie, że nauka opiera się o jakiś "konsensus" jakiś naukowców - nie ważne, że ktoś gdzieś pokazał że coś jest bzdurą i misterna teoria nie klei się, liczy się to co myśli większość* (która niekoniecznie jest większością)
- tworzenie dziedzin tabu, których się albo nie bada albo dyskredytuje - typu badania nad różnicami płciowymi, rasowymi itp
- upolitycznienie i ideologizacja badań - uzależnienie subwencji czy wręcz jednostkowych karier od tego czy rezultaty wspierają lub nie czyjeś interesy
- parytet ponad kompetencje
Jeśli nie widzisz od razu problemu w powyższym to sugeruje porównać to z pojęciem metody naukowej (https://pl.wikipedia.org/wiki/Metoda_naukowa).
Co do krucjat i palenia czarownic, to dzisiejszymi czarownicami są szury, spiskowcy itp. Każdy kto podważa modele klimatyczne straszące globalnym ociepleniem, skuteczność maseczek, preparatów antycovidowych jest "cancelowany".
1. budowanie kultu autorytetu i eksperta – czy na prawicy takie zjawiska nie mają miejsca? Jakim autorytetem od katastrof lotniczych jest Macierewicz i jego eksperci? Jakim autorytetem była Krystyna Pawłowicz że została sędzią Trybunału Konstytucyjnego? Jakim autorytetem była Kaja Godek że zasiadała w radzie nadzorczej Warszawskich Zakładów Mechanicznych?
2. Konsensus oznacza ogólną zgodę, ale nie koniecznie jednomyślność. Jeżeli ktoś zrobił badania i wyszło tak, a ktoś inny zrobił swoje badania i wyszło inaczej, to pozostali naukowcy starają się takie rozbieżności weryfikować. Tam gdzie zgodność jest wyższa, dane rozwiązania przyjmuje się za obowiązujące. Tak działa nauka i to ją pcha do przodu. Nie wiem o co ból dupy.
3. Pewne rzeczy są na tyle oczywiste że nie trzeba się nimi zajmować. Efekty badań które wymieniłeś nie mają dziś żadnych praktycznych zastosowań, a prowadzą do polaryzujących społeczeństwo konfliktów. Naziści badali takie rzeczy, wiesz?
4. Mówisz o badaniach antyaborcjonistów czy antyszczepionkowców? Takie rzeczy można zarzucać w każdą stronę. Z tą różnicą, że jako lewak – podaję Ci przykłady.
5. Parytet ponad kompetencje - takie działanie nigdy nie było dobre. Ale nie masz chyba na myśli „Aniołków Kaczyńskiego”, co?
A ten link do definicji metody naukowej to miał zwiększyć siłę Twojego przekazu czy co? Przecież jak na razie to ja postępuję w tej dyskusji naukowo – bo dokonuję przeglądu faktów – czyli podaje Ci przykłady.
No i widzisz, nie skumałeś całkiem zarzutów. W nauce autorytety są GÓWNO warte. Wyniki badań są tyle samo warte czy je przeprowadza Albert Einstein, Chuck Norris, Macierewicz czy Kaja Godek. Publikacja jest recenzowana merytorycznie bez patrzenia na autora. Jeśli zdanie jakiegoś eksperta jest więcej warte niż Heńka z warsztatu na Woli to nie różni się to niczym od hierarchii wartości Kościoła Katolickiego....
3. Pewne rzeczy są na tyle oczywiste że nie trzeba się nimi zajmować. Efekty badań które wymieniłeś nie mają dziś żadnych praktycznych zastosowań, a prowadzą do polaryzujących społeczeństwo konfliktów. Naziści badali takie rzeczy, wiesz?
Ogólnie, psy (wszystkie! I pitbulle, i ciułały, i kundle pospolite) są formą życia tak niską, poniżej wszelkich ameb i płazińców, że tylko kacapi są poniżej. Nawet niggerzy (nie mylić z odmianą Murzynus Cywilizowanus) mają więcej inteligencji niż psiuny, jakkolwiek wiele zachowań jest wspólnych.
Nie żeby skrajna lewizna i prawiczki z kotwicą byli dużo wyżej...
A dla Ciebie mam bardzo złe wieści, istnieje dziedzina nauki nazywająca się antropologią i nie, to nie są sami naziści. Azjaci, Europejczycy i Afrykanie, różnią się w budowie i funkcjonowaniu organizmu.
Badania które przypisujesz naziolom, robili też lewacy. A co do badań... Wiesz że to dzięki badaniom udowodniono że mózg geja działa na niektóre bodźce podobnie do mózgu heteroseksualnej kobiety? A mózg lesbijki do mózgu heteroseksualnego mężczyzny. Co tylko potwierdziło że nie jest to uleczalne i ci ludzie tacy się rodzą. No ale tak tak, badanie różnic jest złe
Gdybym ja jako ratownik podchodził do czegoś że jest oczywiste, to połowa moich pacjentów od dawna wąchałaby kwiatki od spodu. Bo po co badać kogoś, skoro widać że ma złamanie otwarte? No po co? Jest dobre kilkaset powodów dla których należy przeprowadzić badania. I tak samo działa nauka, w tym antropologia.
90-80 lat temu oczywistością były dobroczynne skutki amfetaminy, stosowanej jako powszechny lek. Po co więc w ogóle badano tą substancję i uznano ją za wysoce szkodliwą? Skoro oczywiste było że działa pozytywnie? Przynajmniej tak wtedy myślano.
Dzięki badaniom odmienności ras, dziś wiem że jak po wypadku trafi mi się Azjata z mocnym krwotokiem, to za chuj nie mogę mu przetaczać takiej samej grupy krwi od Europejczyka, można jedynie podać mu "zerówkę". To samo nie mogę stosować u niego większych (normalnych dla Europejczyka) dawek tramadolu bądź eteru metylowego (kodeina), bo się biedak udusi, mają na ogół słabsze przetwarzanie przez wątrobę opioidów oraz nieco mniejszą pojemność płuc i ich wydolność.
Wiesz że dzięki takim badaniom wiadomo że pomiędzy rasami nie wolno przeszczepiać serca i wątroby? Bo w zależności od rasy ich praca jest inna
Ale Ty, pierdoląc coś o wyższości nauki, próbujesz też ją zabić, chcąc zakazać takich badań i przypisując je nazistom.
Pamiętaj też na czym zawsze opiera się nauka, w każdym badaniu (poza socjologicznymi) masz podkreślone "na stan obecnej wiedzy" - bądź "na obecną chwilę", bo za 20-30 lat może wyjść nowa metoda badań danej rzeczy, mogą pojawić się nowe dowody itd. i badanie przestaje być jakkolwiek obowiązujące.
Obalano nawet badania Einsteina, a najwięcej obaleń jego prac miało miejsce gdy potwierdzono istnienie bozonów Higgsa
Polecam też zaznajomienie się czym jest teoria. Otóż w badaniach nie wolno opierać się na teorii, bo teoria jest niepotwierdzoną lub pseudonaukową informacją
I jeszcze tak odnośnie konsensusu, to pojęcie nie istnieje w nauce, a to że istnieje w socjologii to już ich problem.
A na temat tego co napisałeś o konsensach w nauce nie będę nawet zahaczał, bo zdajesz się nie wiedzieć że występują one także (i to często) w Twojej dziedzinie
To jest właśnie ten kryzys nauki, do którego w największym stopniu przyczynia się lewactwo. W każdym tutaj przytoczonym przez Ciebie przykładzie (nie analizowałem ich szczegółowo) prawidłowy tok badawczy wymagałby przeprowadzenia odpowiednio dużej próby badawczej i statystycznego wykazania skuteczności określonej metody działania. Tymczasem te jełopy zamiast przeprowadzić stosowne badania UZGODNIŁY, że dana metoda działa i należy ją stosować. To nie jest nauka, to nie są naukowcy.