Jako, iż ostatnio na sadolu przebudziły się demony antyklerykalizmu - rozumiem charakterystykę czarnego humoru, ale jebie już za bardzo lewactwem - postanowiłem poruszyć w sposób historyczny temat istnienia Boga. W jaki sposób poruszyć temat teologiczny w sposób historyczny? Otóż powołam się na naukowy zakład o najwyższych walorach filozoficznych.
------------------------------------------------
Blaise Pascal był wybitnym fizykiem, matematykiem i filozofem. Do dziś znamy znaczące osiągnięcia Pascala - np. rozwinął koncepcję próżni i ciśnienia cieczy, spisał prawa geometrii rzutowej etc. Był to geniusz w każdym tego słowa znaczeniu. Jednak ten sam Pascal, czyli ścisłowiec, mocny umysł matematyczny i abstrakcyjny, był też niesamowitym filozofem religii. Jego też, tak jak i nas dzisiaj, prześladowało pytanie: Warto wierzyć, czy nie?
Oczywiście, tak on jak i my dzisiaj uważamy, że zmusić siebie do wiary na zasadzie rachunku prawdopodobieństwa to czysta hipokryzja i głupota, nie mająca nic wspólnego z prawdziwą wiarą. Niemniej nie chodzi w zakładzie o nawrócenie kogokolwiek, ale o rozstrzygnięcie na sucho i bez emocji kwestii, czy opłaca się wierzyć w Boga, czy też nie. Dzisiaj to samo pytanie powraca w zmienionej formie, lewactwo często mówi: "to nie kościół, chcę żyć lepiej" albo preferują "niebo na ziemi". Wyzywają przy tym od ciemnogrodów, zapominając zupełnie Zakład Pascala. Na czym więc polega?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba zacząć od dupy strony (dosłownie) i spojrzeć na krytykę ze strony ateistów. "Słynny" ze swoich chamskich ataków na wierzących R.Dawkins podważa tezy Pascala, bowiem stwierdza, iż Pascal założył błędnie, że są jedynie dwie opcje:
1. Bóg jest i nagradza za wiarę życiem wiecznym;
2. Boga nie ma i nie nagradza za wiarę życiem wiecznym;
Według Dawkinsa istnieje masa różnych innych możliwości. Np, że Bóg nie nagradza za nic, że jest zły, że ani razu się nie objawił. Jednak Dawkins podał własną ignorancję w tym zakresie - choć prawdą jest, że w zestawieniu relatywnym Bóg może być różny, o tyle nie istnieje coś takiego, jak relatywizm. Nawet Dawkins żyje według konkretnych norm społecznych, uznanych i wprowadzonych w Europie i Ameryce na podstawie dwóch wielkich religii: Katolicyzmu (potem też sekt chrześcijańskich) i Judaizmu. Obie zaś te religie nauczają o Bogu, który uczy tego samego zachowania moralnego i podobnych zasad wiary (Zeitgeist łże). Jeśli Dawkins podważa moralne prawa ustalone już w społeczeństwie - podważając je poprzez podważenie prawdziwości dekalogu i Katolickiej nauki społecznej - to w takim razie powracamy do punktu "oko za oko, ząb za ząb" etc.
Z tego tytułu powinien zostać - jak każdy chcący np. kraść, zabijać itd. - trafić do więzienia i być pozbawiony jakichkolwiek tytułów. Jednak zostawmy na chwilę tę kwestię i zastanówmy się nad samym zakładem, szanując punkt cywilizacyjny z jakiego patrzył Pascal - my też się obracamy w tej kulturze, nawet jeśli chcemy być poganami czy ateistami.
Jeśli faktycznie Bóg jest i nagradza za wiarę w niego, to wierzący żyjąc i czasem nawet cierpiąc za wiarę, wejdzie do nieba. Natomiast ateista trafi do piekła, pomimo dobrego życia. Czyli wygrywa wierzący. Jeśli zaś Boga nie ma, to może i ateista miał rację, niemniej nie będzie mógł nawet stwierdzić czy wygrał, bo go po prostu nie będzie. W takim przypadku wierzący przegrywa, ale i ateista ląduje w pustce, więc ciężko nazwać to wygraną.
Zestawiając więc na zasadzie strat i zysków:
1. Katol miał rację, ateusz się pomylił: 1:0 dla Katola;
2. Katol się mylił, ateusz miał rację: 0:0 dla obydwu, bo nie ma nagrody za rację;
Oznacza to, że wierzący wygrywa, jeśli patrzymy na sprawę czysto "naukowo", "sucho" i "bez subiektywnych emocji".
Kończąc:
Ten temat nie ma was zachęcić do wiary. Ma wymusić na was zaprzestanie debilnych komentarzy, jak to katole rozmodlone przegrywają życie, gdy wy ruchacie, ćpacie, chlejecie i w ogóle wam dobrze. Bo według Pascala, czyli geniusza fizycznego, matematycznego i filozofa - chujnia z grzybnią na was czeka tak czy siak
Radzę więc odwalić się od tematu religii (ależ ateiści lubią obrażać Boga i Kościół nawet tam, gdzie nie ma w tematach o tym ani słowa), a zacząć klasykę jeździć: ciapatych, muslimów, Żydów, pederastów, cyganów, gnojów bijących dzieci, pedofilów etc. [/b]