No norma na budowie. Przez jakiś czas robiłem w budowlance w Szwecji. Szef brał od właścicieli domu kasę za godzinę i mi płacił za godzinę. Przez 3 tygodnie miałem robotę w piwnicy jednego domku, gdzie trzeba było obniżyć podłogę w piwnicy a fundament był zrobiony na skale. Moje zadanie? Powynosić skały, które danego dnia zostanę wysadzone przez chłopaków z firmy w tym się specjalizującej. Zasadniczo wystarczyło abym przychodził o 14, porobił 4h i wracał, ale jednak w naszej firmie pracowało się od 7:30 wiec na tę godzinę miałem przyjeżdżać na miejsce i to już nie było moim problemem, że chłopaki, po których mam sprzątać zaczynają pracę o 10, o 10:30 są na miejscu, przez 10 minut wsadzają przewody, przez 50 minut odpoczywają, kolejną godzinę chodzą dookoła domu, opowiadają kawały i w przerwach wywiercą nowy otór na ładunki czy sprawdzą połączenia po czym jadą na lunch, wracają i odpoczywają po lunchu i nie szybciej jak o 14 zaczynają wysadzać i ja nie zaczynam pracy szybciej jak o 14:30. Oczywiście ze względu na ciężką pracę miałem rozkaz robić sobie częste przerwy, nigdzie się nie śpieszyć i jeśli będę musiał zostać po godzinach (bo dziś ma być wyczyszczone), to będzie lepsza stawka. Ogólnie po 2 tygodniach miałem problem z książkami a do pracy z laptopem głupio mi jednak było chodzić
Mój ojciec ma swoją firmę remontową w Szwecji, to gdy kiedyś z nim pojechałem na kilka robót, to samo: 3mkw płytek w kuchni, skręcenie mebli z ikei, zamontowanie zlewu, okapu itp. - 5 dni; mały taras czy też schody + 2m pięterka - 3 tygodnie, dom od zera - 1,5 roku minimum w zależności od ilości zatrudnionych osób.
Takie to życie gdy zleceniodawca ma dużo kasy a zleceniobiorca jest nauczony, że w pracy się nie zapierdala
Z drugiej strony to Szwecja, tam ludzie przychodzą w poniedziałki do pracy później, bo dochodzą do siebie po weekendzie a w piątki kończą wcześniej, bo weekend się zaczyna.